Odp: i po co to było... Odp: Największy bullshit na rynku linek
: : nadesłane przez
Krzysztof Dmyszewicz (postów: 9491) dnia 2020-09-07 12:24:09 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
Dzięki za ten wpis i nie ma problemu, zajrzę do książki JJ dziś wieczorem. Jednak pewną rzecz muszę od siebie
dodać. Najlepsze wyniki na mokrą muchę mam wtedy, gdy znajduje się ona tuż pod powierzchnią wody. Głębsze
jej prowadzenie zmniejsza ilość łowionych przeze mnie ryb. Drugi problem polega na występowaniu w rzekach
ogromnych deniwelacji podłoża wytwarzanych zarówno przez rzeczne głazy jak i kępy roślinności podwodnej.
Łowienie w sierpniowej np. Kaczawie w Legnicy na odcinku nokill przy użyciu nawet sznura SI jest bardzo
problematyczne i obfitujące w zaczepy. Więcej w tym płoszenia ryb i odczepiania much, niż realnego polowania na
pstrągi.
Mokrymi muchami zwykle nie obławiam głebokich rynien, tam mogę niejako wejść rybie na głowę i podać jej
nimfę. O wiele częściej obławiam zatem miejsca o głębokości kilkudziesięciu centymetrów, jak mówiłem wcześniej
bardzo zróżnicowanymi dnie.
Co ciekawe na wolniejszych płaniach o głębokości 1 - 2 m również więcej ryb łowię na mokre muchy idące pod
samą powierzchnią wody. Linka pływająca jest zatem moim wyborem. Maczugowata gdy przeplatam ją z daleką
nimfą lub/i wieje wiatr. Presentation gdy cały dzień łowię na małą mokrą muchę. Kolejnym ważnym powodem dla
którego stosuję linki o długim stożku przednim jest ich energetyczna łatwość w rzutach kotwiczonych i delikatne
wykładanie się na wodzie całego zestawu.
Zasada "keep wet flies wet" pozostanie dalej w związku z wolniejszym rzutem i szerszą pętlą, wspomniany przez
Michała preparat nie znosi tej zasady tylko poszerza możliwości działania.