|
A na Sanie w "wakacje" jak? Najwcześniej wchodziłem z chrustem o 21. Z domu wyjeżdżałem nie wcześniej
niż o 20.00. Chyba że chciałem się pobawić i uskuteczniać swoje słabości z oczkami którym nic nie pasowało
to miałem zabawę. Bez okazałych wyników oczywiście.
Wcześniej płynęły jakieś jętki, spenty, wylinki, "skrzydełka", tulowiki i uj wie co ... zbierały ryby. Wszystko
płynęło. O dziwo w miejscach gdzie nie oświadczyłeś grubego pstrąga (40+) w każdych innych godzinach
dnia, nie ważne na jaką przynętę i metodę, jak płynął chruścik oczka grubasów wybierałeś słysząc chlupanie
na całej prawie płani. Łowiło się ryby 45-52cm, dzikie, cwane, jakby czekające wyłącznie na "ćmę".
Przed "płynięciem" chruscika mogłeś zapunktować jedynie lipienie i pstrążki 20-34cm.
Na grube lorbasy mucha (imitacja chrusta) była na haku #6. Prowadzona bardzo agresywnie po powierzchni
co było powodem złowienia dwóch przylotów (bolenie 60+).
Tak się kiedyś łowiło do godziny po kalendarzowym zachodzie słońca.
Było jeszcze kilka innych fajnych sposób na zdjęcie grubych i ostrożnych pstrągów. Wspomnienia z dobrego i
jednego z piękniejszych dry fly fishing na Sanie.
|