|
Przede wszystkim takie łowiska wcale nie są dla elity, bo przyjeżdżają tam
auta typu Renault Clio cały w rdzy warty na OLX tak ok. 1300 zł. Heniek
łowi na Jaxona teleskop za 35 zł z rękojeścią z pianki i ma tam
kołowrotek Mistrall za 49 i żyłką za 6 zł z Brico Marche. A Halina z nożem
skrobie tęczaki ciesząc się, że ma dwa razy taniej niż w rybnym. Pakują
ryby za 300 zł do lodówki turystycznej z Decathlon do auta i wracają
szczęśliwi do domu.
Ja mam łowisko tęczaków gdzie właściciel smażalni pozwala mi łowić
50-80 ryb dziennie, czysty porn fish, bo przyjeżdżają też ludzie na obiad.
Kupuję 10 sztuk do domu i mam na jakiś czas. Smaczna zdrowa ryba. A
potokowiec, potokowiec kiedyś był, gdzieś go widziano za zakrętem jak
zbierał ileś tam lat wstecz.
Jak zlowie 80 tęczaków w jeden dzień to później mam potrzebę zen nad
jednym jelcem z suchą muchą. Ale na moje oko takich łowisk jest coraz
więcej. Zamożni tam nie łowią. Zamożni łowią dzikie ryby w Odrze z łódek
po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Na komercji są właśnie Ci, co zniknęli z
PZW. I bardzo dobrze, oni mają za mało środków finansowych na jakieś
debilne nokill. Nokill to fanaberia sytych, z których empatą jest jeden na
dziesięć.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
|