|
Macieju,
Spadek ma dwie przyczyny. Pierwszy jest ekonomiczny, po prostu wielu
biedniejszych ludzi zwyczajnie obraziło się na podwyżki i znam wielu
byłych wędkarzy, którzy obecnie odwiedzają Odrę z browarem w plecaku
ale bez wędki. Są obrażeni na PZW, na Polskę i świat.
Drugi powód to wygodnictwo. W latach '90 ścieżki wędkarskie były
wszędzie od Wrocławia do Głogowa, mało było miejsc bez widełek
zrobionych z lokalnych gałęzi. Dziesięć lat temu ścieżki od miejsca
dojazdu samochodem sięgały 3-5 km. W tym roku widzę ścieżki 100-500
m od miejsca zaparkowania pojazdu. Dalej się już nikt nie pcha. Nie wiem,
starsi wymarli a młodzi z pokolenia Z boją się pokrzyw ale bez maczety
nie da się łowić dalej od drogi dojazdowej. Sporo ludzi siadło na doooopie
szczególnie po czasie zostań w domu. Wysiłek fizyczny związany z
łowieniem maleje. Pojawia się więcej nowobogackich łódek z sumiarzami
i kleniarzami, oblawiajacych ze środka Odry napływy główek. Ale na 20
tych co zmarli lub przestali penetrować busz pokrzyw po 3 m wysokości z
żywcem, spinningiem, spławikiem i feederem przypada jeden z łodzią, tak
więc mimo większej penetracji z wody, presja z brzegu spadła 20 - 40
krotnie zależnie od odcinka. Po prostu ludzie w wyniku wygody cywilizacji
przestali się tak wysilać podczas łowienia. Nie chce im się iść przez busz,
a im mniej ich chodzi tym busz gęstszy.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
|