|
"....- za amatorski połów ryb uważa się pozyskiwanie ich wędką". A co oznacza pozyskiwanie? -
tego już nie wyjaśniono. Z kontekstu całej ustawy wynika, że chodzi o zabicie i zabranie ryb. W 1985
r. w
Polsce jeszcze nie było świadomości, że można złowić i wypuścić rybę, w tym wymiarową. Takie były
realia rynkowe i społeczne. Nie było łowisk bez wymiaru ochronnego lub z wysokim wymiarem (czyli
takich, na których można było złowić wszystkie ryby, lecz należało je wypuścić), co współcześnie
często określa się jako No-Kill.
Wymiar ochronny powinien dotyczyć wyłącznie zabieranych ryb, a nie tych łowionych. No bo jeśli na
jakiejś wodzie ustali się wysoki wymiar (np. 50 cm dla pstrąga i lipienia), to czy osoba łowiąca celowo
ryby podwymiarowe łamie prawo? Jeśli ktoś uważa, że łamie, to zgodnie z tą filozofią należałoby w
ogóle zakazać łowienia ryb na wodach typu No-Kill, bo tam jest całkowity zakaz "połowu" ryb (bo nie
można ich zabrać). Nie wiem, czy dostrzegacie paradoksy i pewną paranoję w obecnych przepisach i
sformułowaniach, a także próbach ich interpretacji."
______
Skoro będziemy tak rozumować to już tylko kwestia czasu że będzie można łowić (rzucać zestawem)
bez zezwolenia skoro ryb nie będzie się "pozyskiwać" tylko "wypuszcza". A zgodnie z twierdzeniem że
"No Kill" również zabija nie będzie to dobre dla ryb.
Jeżeli "pozyskanie na chwilę" (zawodnicy) w celu zmierzenia/fotki nie jest "pozyskaniem" to po co mi
zezwolenie?
Może WP tak to rozumieją i w pewnym sensie do tego dążą. Czy dobrze? Skoro "lecimy w kulki" to
wszyscy, nie wybrani.
Nie wiem tylko co na to przyrodnicy bo łapanie dla przyjemności i puszczanie jak nic podchodzi mi tu
pod męczenie (znęcanie się) zwierząt. Równie dobrze możemy to robić z ptakami, małymi ssakami,
itp.
|