|
Stoję dziś na środku Sanu, jest dobrze po południu a ja ciągle bez
brania i już wiem, że dziś z wody zejdę bez ryby, a tu telefon od
Beaty: Marcin nie żyje...
I tak oto jak nasza wieloletnia znajomość rozpoczęła się na tą rzeką
tak i zakończyła.
Marcin był wyjątkowo pozytywnym gościem, myślę, że nie poznałem
i już nie poznam tak fajnego, ciepłego, otwartego na ludzi a przy tym
inteligentnego i dowcipnego chłopaka. Piszę "chłopaka" bo Marcin,
pomimo swojej 50-tki był ciągle młodym ciałem i duchem chłopcem
z muchówką znad Dunajca. Za pstrągiem i głowatką obeszliśmy
razem wiele sanowych i dunajcowych miejscówek a w tym sezonie
obiecałem Marcinowi (jak co roku), że Mu wreszcie pokażę najlepsze
popradzkie głowacicowe banie. Niestety, nie zdążyliśmy... Żegnaj
Kumplu.
|