f l y f i s h i n g . p l 2024.04.25
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Czy fly fishing to bujda, a ryb po prostu nie ma?. Autor: Piętek. Czas 2024-04-22 08:26:18.


poprzednia wiadomosc Odp: Ankieta? Dlaczego nie chce mi się/nie chodzę na ryby? : : nadesłane przez trouts master (postów: 8652) dnia 2021-07-29 19:15:12 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
  "Zostały większe ogólnie znane łowiska, ale tam tłok i ewidentny niedobór ryb.
Coś się udaje złowić ale przypomina to raczej dorzynanie tlącego się tam życia niż beztroskie łowy."


Dobrze to ująłeś-"dorzynanie życia". Sam mam podobny dylemat gdy w danej "pustyni" skuszę jakiegoś
niedobitka. Zastanawiam się czy to przypadkiem nie "ostatni mohikanin" i ... im dłużej łowię, im więcej
przeoram wody tym bardziej szkoda mi wziąć choćby jednego pstraga. W końcu gdy ja go zabije to zawsze
będzie tego jednego mniej czyli kolejne miejsce puste. Po co wiec te wymiary, limity? Wolałbym zdecydowanie
"No Kill" i takich "ostatnich" może byłoby jednak więcej.

"Beztroskie łowy". Byłyby pewnie beztroskie przy pięknych zbiórkach płynących owadów. Zdecydowanie
wyjścia drapieżnych pstrągów ze swoich kryjówek z kolejno zaliczanych potencjalnie najlepszych miejsc. A tak,
wchodzisz, stajesz nad brzegiem rzeki i nie widzisz nawet nikogo kto by próbował łowić. Już coś jest nie tak.
Do tego brak płynących owadów w porach w jakich powinny być. Jeszcze gorsze w sumie jest,gdy "mucha
płynie a oczek zero". Po przejściu (dokładnym) kilkuset metrów wody bez kontaktu z rybą, odechciewa się
naprawdę łowić w takim łowisku. Zaznaczam że jest to woda i łowiska bardzo dobrze znane, nie jestem na
obcej wodzie. Bywam na nich od min. 30-35 lat.

Chyba jednak świadomość że łowię na "No Kill" zaburzylaby pozytywnie moją wyobrażnie i nakręciła na ryby.
Na razie nawet czegoś takiego nie mam w standardowym (tanim) zezwoleniu.

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Ankieta? Dlaczego nie chce mi się/nie chodzę na ryby? [1] 30.07 09:49
 
....Chyba jednak świadomość że łowię na "No Kill" zaburzylaby pozytywnie moją wyobrażnie i nakręciła na ryby.
Na razie nawet czegoś takiego nie mam w standardowym (tanim) zezwoleniu.....
Pomijając watpliwości filozoficznno - etyczne - to czy kill czy no kill nie zalezy od łowiącego? Co z tym ma wspólnego strefa, typ łowiska itd?
 
  Odp: Ankieta? Dlaczego nie chce mi się/nie chodzę na ryby? [0] 30.07 12:53
 
"Pomijając watpliwości filozoficznno - etyczne - to czy kill czy no kill nie zalezy od łowiącego? Co z tym ma
wspólnego strefa, typ łowiska itd?"

Samo to że wiem że łowisku gdzie ryby można legalnie brać, ryba która zostałam przeze mnie wypuszczona
może dostać w pałę od innych, nie nastraja optymistycznie. Z jednej strony "tęsknie" za innymi wędkarzami na
wodzie, z drugiej zawsze mam obawy czy iść złowić piękną rybę (głowacica, pstrąg) bo "inni będą widzieć". Na
łowisku w którym ryby można zabierać nie mam żadnej gwarancji że obserwujący koledzy po kiju nie
"rozdmuchają sprawy" i wiadomość o tej pięknej wypuszczonej rybie nie pójdzie w "świat".
Jakby nie patrzył jest to kolejny powód że w miejscach w których często łowi dużo wędkarzy nie próbuję złowić
tego co mam namierzone. O ile lipień niekoniecznie może być prosty do złowienia to pstrąg czy głowacica
(które notabene można zabijać) już tak. Kwestia wiedzy gdzie ta ryba stoi, trochę kwestia warunków i czasu.
Wszystko jest do złowienia.
Wyobraź sobie że wydłubuję piękne pstragi z zakamarków gdzie praktycznie nigdy nikt tam nie rzuca. Po takim
przedstawieniu podejrzewam że większość tych pstrągów zniknie z tych miejsc. O glowacicach z pojedynczych
"dziur" już nie wspomnę.
Dlatego wolałbym "No Kill" bo byłbym trochę spokojniejszy o los wypuszczanych ryb. Kill czy "No Kill" nie do
końca zależy wiec od łowiących. Lepiej gdy jest to ustalone z góry jako konkretny odcinek wody.
 
  Odp: Ankieta? Dlaczego nie chce mi się/nie chodzę na ryby? [1] 30.07 10:52
 
A tak,
wchodzisz, stajesz nad brzegiem rzeki i nie widzisz nawet nikogo kto by próbował łowić. Już coś jest
nie tak.




Naprawdę z Sanem jest aż tak źle? Czy tak z lekka próbujesz zniechęcić kolegów po kiju? Ile razy
zajadę nad San, to zawsze jest tłoczno. Łowię tam rzadko 5-10 dni w roku, ale znajomi też twierdzą,
że wędkarzy nie brakuje. Wyniki mam tam słabe, to fakt, ale to chyba wciąż najlepiej, pomimo
wszystko, rokujące łowisko lipieni w płd. Polsce. A może już nie?
 
  Odp: Ankieta? Dlaczego nie chce mi się/nie chodzę na ryby? [0] 30.07 13:07
 
Nie lowię lipieni wiec o czymś to świadczy. Oczywiście kije do suchej i wszystko inne mam od lat. Nie
wypowiem się wiec żeby nie "gadać głupot". Gdyby można było jak z dawnych (nawet okolice 2000-2005r.) lat
pobawić się z nimi to na pewno skorzystałbym z tego. Nie lubię latem czy w sezonie "płynących much" łowić
na nimfę wiec na to nie próbuje ich łowić. "Żyłka" całkowicie odpada u mnie jako metoda muchowa. Na "suchą"
nie widać chetnych żeby je zaliczyć to łowię inne ryby występujące w rzece. Lipienie pojedyncze na pewno są.
Nie chodzi jednak o przypadkowe ich łowienie wiec jako cel je omijam. Wolę dłubać pstrągi.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus