|
to przeżytek, ale najwyraźniej wygodny dla "członków", skoro go nie zmieniają w swoim prywatnym przedsięwzięciu. I mają w nosie to, że użytkują rybacko wody.
Nie podzielam poglądu, że system jest wygodny. On nie jest wygodny, ale w ramach istniejącego systemu są znikome możliwości dokonania zmiany, bo zbyt wielu decydentów w okręgach i ZG jest uwikłanych w różne interesy tworzone właśnie przez system ( najlepszym przykładem tego było bezprawne ograniczenie praw wyborczych członków parę lat temu). Zwróć uwagę, że zarówno władze okręgów, jak i ZG zajmują się prawie wyłącznie wydatkowaniem środków pochodzących od członków. Koncentrują się więc na działalności do wewnątrz. Koła natomiast w praktyce mają ograniczoną podmiotowość (nie są stroną operatów, mają niewielkie możliwości prowadzenia gospodarki; ograniczają się więc na ogół do działań typu socjalne wydarzenia wędkarskie).
Zupełnie inaczej jest w przypadku towarzystw wędkarskich, ze statutem i podmiotowością, które same w 100% decydują o sposobie wydawania swoich środków. Nie potrzebują do tego żadnego zarządu okręgu lub ZG. Jeśli potrzebny im jest jakiś wyższy organ to wyłącznie do tego, żeby wspierał ich interesy, które z zasady dotyczą działań na linii z administracją publiczną.
To administracja publiczna obecnie trzyma wszystkie sznurki decydujące o obecnym systemie - począwszy od egzaminów na karty wędkarskie (w praktyce PZW ma monopol; zresztą uważam, że te egzaminy to kolejny niepotrzebny przeżytek), a skończywszy na przydzielaniu operatów. Nie sądzę, żeby decydenci szybko dojrzeli do tego, że trzeba zmienić system, z różnych powodów.
|