|
Artur,
Ludzie którzy chcieli założyć koło Dolina Redy to jest właśnie elita, której nam tak brakuje - prawdziwi z krwi i kości wędkarze, chętni do działania i poprawy ochrony wód na swoim terenie. Te kmioty z Zarządu Okręgu, które odmówiły aktywnym wędkarzom utworzenia tego koła nie zasługują nie tylko na swoją pracę, ale nawet na posiadanie karty wędkarskiej. Powinni na zbity pysk wylecieć z NASZEGO związku, bo można być zasranym komuchem co pierdzi w stołek, ale nie można blokować pozytywnych zmian. Powiem przeciwnikom koła Dolina Redy jak kiedyś nam Polakom powiedział Jacques Chirac - "Straciliście okazję, by siedzieć cicho" Ja napisałem, że jesteśmy wyrwani z serialu "Świat według Kiepskich" w przeważającej większości, a wędkarstwo muchowe płoży się pod walonkami ludzi, którzy tego wędkarstwa nie rozumieją, które musi iść swoją ścieżką, niezależną od szeroko dostepnego łowienia na wodach nizinnych. Dobrze napisał kolega Michalim, że chłopaki powinni zapisać się do jednego koła lub do kilku mniejszych kół aby mieć kilka głosów na plenum ZO. A jak zarząd dalej będzie blokował zmiany na lepsze oraz oddolną inicjatywę, to wtedy należy nasłać media i storpedować taki zarząd powołując nowy. Bo PZW to jest nasza PRYWATNA własność i mamy 100% praw na temat jego funkcjonowania i kształtu. I nie można oddzielać nas od ich, ponieważ taka retoryka grozi brakiem wiary we własne siły. Należy głośno mówić że PZW to my i wpływać na wszystko co się w naszym związku dzieje. Mówiąc inaczej, należy przejąć inicjatywę i tyle. Do tego potrzebna jest postawa, że to jest nasze i że my z otwartą przyłbicą możemy się domagać tego co chcemy.
Liczę na to, że koło Dolina Redy powstanie, a jak nie, to się wszyscy skrzykniemy i ten zarząd odeślemy z kwitkiem. I się skończy dzień dziecka. Niestety po PRL wielu nie wierzy... bo tamten ustrój był od niszczenia kręgosłupa społecznego. Stąd te machanie ręką na moście nad rzeką i gorycz w głosie wielu czterdziestolatków, których system kiedyś skarcił. Ale my się tym nie przejmujmy i wchodźmy na salony nawet wtedy gdy nas tam nie chcą. A co oni mają do chcenia? Co to jest ich, czy nasze? Dosyć tej retoryki. PZW jest moje i twoje i mogę zrobić wszystko, zwolnić prezesa z pracy jak mi się nie podoba i co tam jeszcze sobie nie wymyślę. ROZUMIESZ? Trzeba żyć z pozycji siły a nie marazmu. I nie chodzi o obrażanie kogokolwiek, tylko o poczucie pewności siebie.
Pozdrawiam
Krzysiek
|