|
Z prawem mamy do czynienia tylko wtedy gdy przepisy spełniają równocześnie trzy funkcje: mają być zrozumiałe, szanowane i egzekwowane. W innym przypadku to nie jest prawo. Jeżeli na drodze jest ograniczenie do 60 km to kierowca nie może interpretować że może 100 bo i tak dostanie karę.
Bardzo kiepsko dobrany przykład, co Pan powie na przepis mówiący o "nakazie używania świateł mijania w warunkach pogarszającej się widoczności"? Czy tu też nie ma miejsca na interpretacje?
Po to jest w PZW regulamin aby każdy wiedział co mu wolno a co nie. Jeżeli by każdy interpretował sobie przepisy to byłby niezły bajzel. Szczególnie w Urzędach Skarbowych.
Ja idąc nad wodę chcę być pewny, że żaden niedouczony strażnik się nie czepi bo będzie interpretować przepisy. Ja chcę mieć jasność swych praw.
Nie ma takiego prawa, które nie zostawiało by miejsca na interpretacje przepisów. Po to stworzono sądy, żeby takie kwestie rozstrzygać. Ja też bym chciał, żeby wszystko było jasne i przejrzyste, ale to utopijne marzenia. Zawsze znajdzie się jakaś luka, niedomówienie lub brak dokładnej definicji.
Myśle, że nie do końca się Pan z Maćkiem zrozumiał. Chyba więcej można zdziałać edukacją niż wprowadzaniem kolejnych przepisów i rozbudowywaniem regulaminów. Rozumiem, że prawa należy przestrzegać i surowo karać za jego łamanie, ale nie zmienia to faktu, że zawsze znajdą się ludzie szukający przysłowiowej dziury w całym. Zmieniając przepisy nie zmieniamy świadomości społecznej dt. ochrony środowiska, etyki - a to jest chyba w naszym przypadku klucz do sukcesu.
pozdrowienia
Michał
|