|
Może odbiegnę trochę od tematu, ale wydaje mi się, że nadmierna presja wynika po prostu z tego, że San jest jedyną rzeką na południu Polski, którą można uznać za lipieniową. Jeśli nie zwiększymy liczby łowisk i nie ograniczymy ilości zabijanych ryb, to będzie coraz gorzej. Pewną alternatywą są łowiska specjalne, bo duży odsetek muszkarzy (prawdziwych, bo tylko na tych nam zależy), i tak stać na łowienie w nich. Reszta musi sie, niestety, ściskać na powszechnie dostępnych wodach. Gdyby każdy z nas opanował do perfekcji C&R ryb chronionych, od razu przybyłoby ryb. Jeśli 1000 wędkarzy łowi na Sanie po 15 lipieni rocznie (to przecież prawie nic w stosunku do limitów!) na osobę, to gdyby każdy wypuścił po 3, to zyskalibyśmy jakieś 3000 ryb miarowych. To jakieś 600 kg samic, czyli kilka milionów ziaren ikry!
A co do pytania: popieramy taką opcję, bo wielu z nas nie może przeznaczyć na łowienie znacznych środków i godzimy się na te warunki, byle wogóle móc zarzucić wędkę do rzeki. Zastanawiamy się "a jak mnie kiedyś też nie będzie stać na OS?" i dochodzimy do wniosku, że nie chcemy zmian :/ Dodatkowo, skoro przez 30 lat ktoś płaci po 150 zł rocznie składki, to domownicy też robią trudności, że nagle chce zapłacić 700 zł. No i ilu wędkarzy powie: "nie palę, piję rzadziej piwo, oszczędzam na licencję" ? A to spore zyski: papierosy-90 zł *ilość papierosów (nie paczek) palonych dziennie; 10 piw 30-50 zł (zależy czy knajpa, czy w sklepie). Ale niech ktoś podejdzie do dziadka z gruntówką i zapyta czy da 600 zł za roczną składkę na dobre łowisko. Odpowie "Panie, złodzieje *********, biednym emerytom zabieraja ostatnią radość w życiu!!!" . A obok leżą 2 puszki, butelka wina, może pali papierosa...
Pozdrawiam Bartek
|