|
Masz sporo racji, ortodoksyjne łowienie „no kill” to trochę sadystyczna aberracja...Więc dopuszczam możliwość, że jeśli kiedyś uda mi się zrealizować wymarzoną wyprawę za koło polarne, w prawdziwą dzicz, między wilki i niedźwiedzie będę jadł złowione ryby. Tam to ma sens, w Polsce, moim zdniem, nie. To mój prywatny pogląd, którego będę bronił. Nie potępiam przez to nikogo kto zabiera, zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem, złowione ryby. To jego pogląd do którego ma prawo.
Pzdrw, lekko zaberrowany, KR
Zabieranie ryb w Polsce ma sens jeśli łowisko jest dobrze gospodarowane, nie można generalizować. Choć oczywiście niewiele takich u nas jest. Dlatego rozumiem Pana podejście.
|