|
Widze ze swoja nieopatrzna uwaga , wywolalem mala burze w szklance wody .Nie było moim celem kogokolwiek obrazac a zwłaszcza pana W. Weglarskiego , za co z góry przepraszam . To własnie Pana ksiazka oswieciła mnie gdy zaczynałem swoja przygode w kreceniu much na poczatku lat 90 .A poczatki były straszne , samotne , metoda prob i błedów przy braku podstawowych narzedzi i nici ktore wyciagalem ze starych ponczoch . Nie krytykuje jej tylko mam kilka istotnych uwag ( nie ma nic gorszego niz samouwielbienie autora i jej czytelników , niedoposzczajacej ani słowa najmniejszej krytyki ) ktore chcialbym aby znalazły sie w nowym wydaniu .
Czy nie mogloby byc w niej wiecej zdjec i rysunkow ( oprocz zdjec receptur ) moze na poczatku lat 90 byl z tym problem ale teraz przy takich mozliwosciach wydawniczych , tekst tekstem ale nic bardziej nie przemawia do wyobrazni zupełnego neofity niz takowy rysunek czy zdjecie a własnie do takich osób jest ta ksiazka kierowana . O wiele bardziej klarowne sa artykuly A. Sikory w WS .
Wiecej cos o technice krecenia much fantazyjnych , komarow , mrowek , chrzaszczy , pasikonikow a takze ninf, własnie ninfy zostaly potraktowane bardzo lakonicznie , raptem 2 strony a przeciez ninfa zwlaszcza krotka to polska specjalnosc
Piszac te słowa byc moze wywołam zaciekła polemike na forum ale nie jestem odosobniony w swoich pogladach wielu moich kolegow ma podobne uwagi .
|