|
Panie Maćku,
Starałem się wyrazić to, co pan napisał.
Model amerykański właśnie przez pomocniczość stowarzyszeń jest zgodny z zasadami stowarzyszania się właśnie. Ja też niekoniecznie widziałbym zarządzanie wodami przez TU bo doskonale robią to agencje publiczne. Ale gdyby "umywały ręce" od tego jak w Polsce a do tego nie wykazywały takiej zdolności do skoordynowanych działań to sądzę, że właśnie TU bułaby najlepiej przygotowana organizacja do wziecia spraw w swoje ręce.
Zgadzam się z Panem, że kiedys wędkarze zostali stowarzyszeni "na siłę". To powoduje pewne psychologiczne reakcje, o których niektórzy koledzy wspominają. Natomiast to zniewolenie przestało juuz dawno działać. jak z każdym uzaleznieniem - żeby się wyzwolić trzeba sobie uświadomić, że sie jest uzależnionym i co można robić innego. Trzeba zdjąć klapy z oczu. O tym pisze w moich tekstach i w dyskusjach.
A centralna koordynacja i reprezentacja jest ważna i istnieje w wielu organizacjach. Natomiast nie centralne sterowanie. Ale tego też już nie mamy. Choć wielu nawet o tym nie wie. Jak ten biedny japoński żołnierz w dzungli, który nadal pełnił służbę w imieniu cesarza, bo nie wiedział, że wojna się skończyła kilkanaście lat wcześniej.
Serdecznie pozdrawiam
Jurek Kowalski
|