|
Jak usłyszę że padła jedna, druga albo ileś tam - odpuszczam sobie do następnego sezonu.
Ja znów postepuje zgoła odmiennie tam gdzie trafie główke, bądź dowiem sie że ktoś ją złowił staram się odwiedzić kilka razy, z całą pewnoscia jest to ryba stadna. Miałem to szczęście, że trafiłem na jej żerowanie dwa razy w życiu. Raz pierwszy było to podczas powrotu z lipienia Popradu. Na płani widziałem 6 żerujacych sztuk oddalonych od siebie o jakieś 25 m, wtedy mogłem tylko obserwować. Raz drugi zdarzyło mi się to na dunajcu kiedy z jednej rynny praktycznie rzut po rzucie złowiłem 3 ryby w tym 2 miarowe, a jedna mi spadła.
Ale, rzeczywiście w "moich" miejscówkach żadko spotykam konkurencje " pokarmowa"
Może ciut przesadziłem z ilościa głowatki w stosunku do lipienia na dunajcu, ale sądze że tylko ciut, a to że ciężej ja złowić - nabrać wynika według mnie tylko z nabytego doświadczenia tej ryby i nie celowego nastawienia sie wedkujących. Ciężko bowiem zachecić powiedzmy metrowa rybe o dosyć ścisłym ukierunkowaniu pokarmowym do zagryzienia nimfki na 12. To tak jakby na obiad drwalowi podać misia haribu i zyczyć smacznego .... choć może sie wkurzyć i nas ugryść ).
I jeszcze jedno są to moje luźne spostrzeżenia, którymi chcę się z wami podzielić, Jestem świadomy tego że recepty na złowienie nie znam i nie wiem czy kiedykolwiek poznam, wszystkie moje miarowe ryby złowiłem na spining.
|