|
Nie źle mnie zrozumieliście, ja nie namawiam do tego aby wprowadzić generalną zasadę No Kill. Tak naprowdę No Kill to coś więcej niż zwiększenie pogłowia ryb poprzez nie zabieranie ich. (Postaram się coś o tym skąd to się wzięło I o co tak naprawdę chodzi napisać).
Myślę że zarówno ja jak I Witek chcemy odwołać się do waszego rozsądku. Przynajmniej ja nie chcę zmienić wód pstrąga I lipienia w NO KILL ZONE, Pragnę tylko aby uświadomić większości że podejście do wędkarstwa w ten sposób, że jedną z głównych przyczyn dla czego to robimy jest mięso ryby do nikąd nie prowadzi. Jest nas zbyt dużo. Proponuję nie brać za każdym razem ryb, jeśli uda nam się coś złowić. Apeluje aby brać ryby 1-3 razy do roku I niech to będzie prawdzie święto. Byłbym idiotą sądząc, że wypuszczanie ryb stanie się normą. Myślę jednak , że nam wszystkim powinno zależeć na zwiększeniu pogłowia dużych ryb, a ograniczenie polegające na narzuceniu sobie wyższych wymagań jako wędkarzowi prowadzi do tego celu.
Popieram natomiast idea wprowadzenia odcinków rzek gdzie panowała by zasada No Kill. Dlaczego to pisałem już wcześniej.
Wielu kolegów,którzy określają się jako etyczni bo stosują zasadę no kill,zapomnieli,że kiedyś również mordowali ryby.Natomiast teraz są sportowcami i trenują na rybach swoją technikę.Skoro mnie zabierającego od czasu do czasu można nazwać mięsiarzem,to ja tych sportowców nazwałbym sadystami.
No cóż człowiek nie krowa I poglądy zmienia. Ja również swego czasu z reguły brałem złapane ryby, lecz od kilku lat tego staram się nie robić. W tym roku w Polsce wziąłem 1 rybkę, za granicą trochę więcej lecz znacznie mniej niż mogłem.
poadrawiam maciej
|