|
Właśnie wróciłem z zarybienia Sanu nieszczęsnym narybkiem wiosennym potokowca - ryba 34 szt/kg o sredniej długości 15 cm. Spodziewam się, że do wymiaru dorośnie 40-50%. Gdyby było inaczej czyż udałoby się w kilka lat odtworzyć szczątkowe populacje pstrągów i lipieni z końca lat 90-tych?
W tym roku będziemy zarybiać wylęgiem, narybkiem jesiennym, wiosennym i wymiarowymi potokowcami. Tymi potokowcami będziemy "nękać" wedkarzy z nad Sanu przez cały sezon od ujścia Hoczewki do Dobrej poniżej Sanoka (po 50-70 kg co tydzień, starannie rozprowadzone do wyczerpania zapasów). Wymysliliśmy to dużo wcześniej ale by wypuszczać wymiarowe ryby trzeba 2 lat aby ryba do wymiaru urosła. W przyszłym roku powinno byc jeszcze lepiej bo "produkcja w toku" większa.
I tylko czasem czytając forum ręce opadają bo co by nie zrobic to źle i jeszcze to marnowanie składek. Można pisać setki razy, że zarybienie w krośnieńskim przekracza zebrane składki.
Ani zakazy brodzenia, ani duże zarybienia nie spowodują obfitości ryb jeśli nie zmienimy podejścia do wędkarstwa - w niedzielę straż przyłapała jednego z nestorów krośnieńskiego muszkarstwa na krótkich pstrągach!
W wielu wypowiedziach słychac, że gdyby zmienił się gospodarz wody, zaprzestano brodzenia, zwiększono zarybienie to dopiero byłoby... To niestety nie jest prawda bo w efekcie końcowym i tak wyłowimy wszystko. I nie mówcie, że należy ograniczać, wprowadzać limity, wymiary bo to właśnie krośnieński ZO i ja byliśmy za zakazy równani z błotem.
Pozdrawiam wszystkich i z góry przepraszam jeśli kogoś uraziłem - nie to było moim celem.
Piotr Konieczny
|