|
W Twoim post'cie czuję jakąś awersję do zawodów, a może się mylę? Przecież nie należy zaprzestać rozgrywania zawodów dlatego, że zdarzają się szmaciarze.
To nie awersja do zawodów! Zaręczam! Sam startuję w zawodach i to dość regularnie. Rywalizacja, spotkania ze znajomymi, wieczorne "integracje", to coś, co tej pory całkowicie przysłaniało jakieś pojedyncze "szmaciarskie" incydenty. Niestety! Coraz częściej na zawodach muchowych zdarzają sie wypadki podobne do tego z nad Warty.
Kiedyś jeździłem na zawody głównie po to, aby walczyć o punkty. Teraz - po jednej, drugiej, czy trzeciej "szmaciarskiej" aferze, zaczynam je traktować przede wszystkim, jako towarzyskio-integracyjne imprezki. W wyniki i klasyfikacje, powoli przestaję wierzyć, tym bardziej, że nie raz zdarzało mi się na treningach przed zawodami łowić z zawodnikami o bardzo watpliwych umiejętnościach, którzy nastepnego dnia, w olśniewającym przypływie talentu, osiągali spektakularne wyniki.
|