|  | Nie chodzi o to do czego mają dostęp. A może chodzi. Piszę o tym że w czasach minionych pstrągi (głownie pstrążki) atakowały wszystko co wpadło do wody. O każdej porze dnia, przy każdej pogodzie i
 stanie wody. Głownie obrotówki. I nie było pustych "przelotów" blaszki. Teraz blaszkami, gumkami,
 woblerami czy streamerami można rzucać do bólu o każdej porze roku i dnia i bardzo rzadko doczeka
 się człowiek brania. Może jest/była to kwestia konkurencji pokarmowej. Większej w tamtych czasach bo
 ryb wszelakich było na gęsto. W to jestem w stanie uwierzyć.
 A to że nie biorą na to co piszę, to nie to że w danym łowisku nie ma ryby. Jest ich tak dużo że aż dziw.
 Łącznie ze sztukami 40cm+. Skąd to wiem? Przy bardzo krótkim wieczornym żerowaniu widać ile jest
 naprawdę ryby. One jakby żerowały wyłącznie na muszkach i w poszczególnych fazach ich rozwoju.
 Łowiący "na żyłkę" łowią je o dowolnej porze dnia, lepiej lub gorzej (zazwyczaj gorzej). Streamer,
 mokra, nimfa (czasami), wobler nie wzbudzają ich zainteresowania. Ani o świcie, ani wieczorami (to
 jestem w stanie zrozumieć) ani przy brudniejszej wodzie, a o pełni słonecznego dnia szkoda
 wspominać.
 Rybek, drobnicy w sezonie letnim nie brakuje.
 
 
 |