|
Natomiast przeglądając WW nr. 12/ 82r. znalazłem ciekawy opis połowu kleni na Osławie (iokolice jej
ujścia do Sanu), dokonany przez F. Zamojskiego (lata 50-te). W skrócie tak to on opisuje..."Dochodziła
szósta, kiedy dobiliśmy do brzegu u ujścia Osławy. ...Tylko Osława!,, już pierwszy rzut oka na nią, gdy
tylko ją ujrzałem, objawił mi jej podobieństwo do mojej rzeki z czasów młodości, w której łowiłem
klenie...Moją uwagę przykuły cztery spore głazy, wystające z wody na środku rzeki - może tam siedza?,
pomyślałem. Prąd nie taki silny i trochę głębiej...W trampkach wszedłem do wody i zbliżyłem się do
głazów od dołu, aby rzucać w górę nurtu. Zarzuciłem z daleka powyżej największego głazu. Prąd
natychmiast zniósł piórko na głaz. chwilę zatrzymało się i znikło. Podciąłem. Jest i to grubszy....Jego
ciężar na wędce i potężne choc leniwe sarpania kazały mi tym razem holować do brzegu Człapiąc
niecierpliwie po wodzie i kręcąc kołowrotkiem w końcu stanąłem na brzegu.... Widziałem już rybę w
odległości 3 metrów, juz z wody wystawał jej gruby grzbiet, gdy nagle kleń zerwał się z haczyka. A był już
tak blisko brzegu. Z mojej piersi wyrwało się ciche westchnienie. Kleń stał nieruchomo, jakby nie wierzył w
swoje szczęście, ale zaraz skotłował wodę, machnął szerokim ogonem i tyle go widziałem....Usiadłem na
przybrzeżnym kamieniu, nabrałem wody i chlusnąłem ją sobie w twarz...Potem paląc nowego papierosa
patrzyłem zgnębiony na głazy. a kiedy się uspokoiłem, powiedziałem sobie, że to jeszcze jedna porażka,
która od czasu do czasu wędkarz musi przeżyć, aby nie był pewny zanadto siebie i zawsze w czasie
holowania ryby odczuwał ów niepowtarzalnym, a tak rozkoszny ucisk w piersiach.
P, S. Rzeka dzieciństwa Zamojskiego to bodajże był Styr przepływający przez Łuck.
|