|
Przeczytawszy ciekawy artykuł Gregorowicza dot. jego spostrzeżeń z wód Pokucia (rzeka Prut,
Czeremosz, Bystrec i inne - przy połowie m.inn. pstrągów) mam w pamięci mój pobyt, wraz z trzema
kolegami "po kiju" w Krzyworówni - nad Czarnym Czeremoszem, na pocz. 2000r. Bodajże w drugim dniu
pobytu wybrałem się pieszo (wcześniej zaliczywszy jeden ze szczytów okalających wieś od północnej
strony), bez wędki na jedną z kładek, i jak zawsze to robię wypatrywałem ryb . Woda była niska,
krystalicznie czysta. W niedługim czasie na kładkę weszło dwóch miejscowych chłopaków, a jeden z nich
trzymając w ręku wędkę (ok. 2,5m, bambus, rosyjska katuszka z nawinięta żyłką ~(0,25mm) zobaczywszy
mnie zawołał: pidust!, pidust!. Istotnie, na długim, ok. 100m. szypocie zauważyłem stado świnek, b. wolno
przesuwające się w górę rzeki. Kątem oka zauważyłem również, ze młody wędkarz miał, obok spławika
wykonanego z pióra gęsi (dutka).. przytroczoną sztuczną, plastikową muchę - czarną muchę domową.
Zapewne to na nią próbował łowić pidusty.
|