|
Wszystkim broniącym nieudolność pzw, proponuję zajrzeć strony czy aplikacje, gdzie można wykupywać
zezwolenia np. na łowiska prywatne, czy na wędkowanie w krajach nie obciążonych "socjalistycznym balastem".
Nie trzeba nic wymyślać, inni już to zrobili:
Mała Wisła
Szwecja
Norwegia
Jakoś dają radę… bez: kartotek, papierowych danych, znaczków, książeczk, legitymacji, zarządów, setek (a może
tysięcy?) kół, sądów koleżeńskich, komisji, kapitanatów, prezydiów, prezesów, przewodniczących, dyrektrorów,
księgowych, sekretarek, sędziów i wielu tu niewymienionych. PZW to relikt minionej epoki tkwiący w niej tak
mocno, że nigdy z niej nie wyjdzie...
Ps.
Ciekawe ile w pzw wynoszą łącznie koszty związane tylko z utrzymaniem budynków czy pomieszczeń, wydrukiem
(zbędnych w XXI wieku) książeczek i znaczków i wielu zbędnych etatów, nie wspominając o kosztach Zarządu
Głównego… Co zostaje na "zagospodarowanie i utrzymanie łowisk"?
|