|
Nie wiem jak u Was ale ja w tym roku zwiedziłem parę rzek łażąc za pstrągami i lipieniami.
Bywało różnie. Lepiej, gorzej ale na te ileś wyjazdów w zasadzie byly dwa bez ryby. Widać
taki dzień.
Wczoraj, jak zawsze zamykałem na Dunajcu. Od kilkunastu lat zawsze między 29 a 31.12
tam jeżdżę. Jak zawsze kończę w Sromowcach, idę na kawę do Hotelu nad Przełomem, a
potem jadę na fanstastyczne placki ziemniaczane i oscypka do schroniska w Trzech
Koronach. Zreszta zawsze tam kończę jak tam jestem. Zakończyłem sezon łupieniem,
jednym, drugim, etc… byłem usatysfakcjonowany, szczęśliwy mimo, że już zmarzłem.
Ostatnia ryba o 15.30 i z wody.
Zero wędkarzy, cisza spokój. I co najwazaniejsze nie było słychać:
O kurwa, ja pierdole, no prawie, juz go miałem. Jaki chuj…. Ale smok. Nie było bandy
przyglupow i chamow.
Było tak jak chcialem. Cisza, spokój i ja pośród tej pięknie majestatycznie płynącej rzeki.
Nie wiem jak wy zakończyliście ten rok ale ja nie mam czego żałować. Oby następny był taki
sam lub lepszy.
Wszystkiego dobrego na 2025.
Seba
|