 |
Odp: Coś na zimowe czytanie, Kuba Chruszczewski
: : nadesłane przez
S.R (postów: 3020) dnia 2024-12-29 22:58:01 z *.dynamic.chello.pl |
| |
Przez ostatnie prawie 20 lat przeszło przez moje ręce kilkanaście tysięcy much. Zwykłych i
tzw. Wg Ciebie zawodniczych.
Miałem przyjemność poznać i mieć dużą część much mistrzów muszkarstwa ale pierwsze
słyszę aby były muchy wg takiego podziału jak piszesz. Mogę się zgodzić co do jednego:
zawodnicy wymyślali różne modele, wynikające z doświadczeń czy eksperymentów z
materiałami ale nic więcej.
Jeśli powiem, że miałem w ręce muchy robione przez flytierow - zawodników, mistrzów i
niczym się nie różniły to nie skłamię. Wielokrotnie stałem koło nich jak je robili i żadnych
sztuczek nie robili. Łowiłem na nie wielokrotnie z powodzeniem lub bez.
Mitologizowanie i dodawanie ideologii trochę niepotrzebne.
Do dnia dzisiejszego mam wiele tych mistrzowskich u siebie i są w Galerii Muchowej.
Dla wędkarzy łowiących na muchę , czy też metodą muchową, zawsze "ta mucha" -
była, jest i będzie tym
swoistym magnesem, do którego będą ciągnąć rzesze łowiących. Oczywiście z przyczyn w
szerokim
pojęciu "technicznych" inaczej będzie rozumiane łowienie ryb, a co za tym idzie
wykonywanie much, np.
przed określonymi zawodami, a inaczej w rozumieniu rekreacyjnym. Szczegóły w obydwu
przypadkach są
b. istotne, tzn. ogólnie wiemy na co łowić, ale w szczegółach, jeśli chodzi właśnie o zawody
możemy się
różnić, i to znacznie. Mało tego - może być zupełnie źle!. Niejednokrotnie te materiałowe
zamienniki o
których kolega wspominał "spalały na panewce" kolokwialnie rzecz ujmując, właśnie w
trakcie zawodów,
gdzie "droga na skróty" nie przynosiła pożądanych efektów. Kwintesencją łowiącego na
muchę (w
szerokim rozumieniu) powinno być: przede wszystkim poznanie wody - poprzez uważną
obserwację,
przeanalizowanie na co możemy liczyć, a następnie dobór muchy, metody połowu, sprzętu
itd. Czyli
klasyka, nic nowego. Tworzenie coś nowego, nowych wzorców much (będzie mucha to i
ryba powinna się
znaleźć - oby tak było!) uważam za zasadne albowiem poszerza te nasze...filozoficzne
horyzonty
myślowe. Żyj Wodo!.
|
| |
[Powrót do
Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem] |
|
|
| |
|
Nadawca
|
Data |
|
Odp: Coś na zimowe czytanie, Kuba Chruszczewski [7]
|
|
31.12 22:43 |
| |
|
Spłyciłeś kolego temat, no ale niech Ci będzie. Startowałem drzewiej kilkadziesiąt razy na różnorakich
zawodach dyscypliny muchowej, no powiedzmy ~20 lat temu, sporo widziałem, sporo słyszałem i sporo się
wówczas nauczyłem, właśnie od mistrzów tego łowienia. Poważnie myślący zawodnik, chcący zrobić
dobry wynik na zawodach musiał najpierw dokładnie sprawdzić 'co w trawie piszczy", a następnie po
głębokim namyśle....usiadłszy do stołu - wykonać określoną partię sztucznych much i sprawdzić ją
następnie jak się sprawuje w wodzie, zależnie od miejsca - stanowiska gdzie będzie łowił (obojętnie czy
będą to suche muchy, mokre, czy też streamery). Istnieje w polskim słownictwie taka nazwa jak
słowotwórstwo - także te moje dywagacje na ten temat zinterpretuj to z tej strony. Pozdrawiam! i życzę
owocnego i udatnego 2025r. |
|
|
|
Odp: Coś na zimowe czytanie, Kuba Chruszczewski [6]
|
|
01.01 23:29 |
| |
|
Nie uważam abym coś spłycił. Bardziej bym oczekiwał odpowiedzi czym różni się mucha
zawodnicza w szczegółach od muchy niezawodniczej bo to mnie naprawdę zaintrygowało.
W Twoich wywodach słowotwórczych tego nie znajduje niestety😎
|
|
|
|
Odp: Coś na zimowe czytanie, Kuba Chruszczewski [5]
|
|
02.01 12:41 |
| |
|
Aby dokładnie spenetrować przestrzeń wodną, w szczególności dryft larw owadów np. w Dunajcu (w tym
czasie kiedy startowałem na zawodach, np. na Romaniszynie - (tutaj był zawsze problem z wodą, jej
stanem ale to na marginesie), sporo ekip zawodniczych "sprawdzało wodę.....przy pomocy siatki rozpiętej
na dwu żerdziach o gęstych oczkach. Miało to istotne znaczenie w kontekście łowienia na danym
stanowisku (na innym stanowisku mogło płynąć zupełnie co innego). Po wyjęciu z wody tego "ustrojstwa"
(nie raz plynąłem (okąpałem się), nie utrzymawszy równowagi w dość silnym nurcie. Było wówczas widać
jak na dłoni - co płynie, w jakich przekrojach, jaka ilość "materiału" do przerobienia, tzn. do wykonania w
imadełku już w pokojowym zaciszu....Siadał wówczas zaufany kolega hehe i kręcił te muchy, mając
"gotowca" - pierwowzór w wodzie na talerzyku, a że robił to naprawdę b. dobrze stąd ta nazwa - muchy
zawodnicze. Także nie ilość kolego decydowała o ew. wyniku na zawodach, ale wspomniana przeze mnie
wielokrotnie jakość wykonania określonych much, (oczywiście na pierwszy plan wliczając w to
umiejętności wędkarskie)...Pozdrawiam!, życząc równocześnie ciekawych rozwiązań i przemyśleń przy
wykonywaniu różnorakich wzorów sztucznych much, w Nowym Roku. |
|
|
|
Odp: Coś na zimowe czytanie, Kuba Chruszczewski [4]
|
|
02.01 14:23 |
| |
|
Wiesz, napisałeś elaborat bardzo piękny, wkleiłeś do tego dryft i siatkę, ale co to ma
wspólnego pytam po raz kolejny z kuchami zawodniczymi.
Ja zawsze grzebię po kamieniami w wodzie, patrzę, wyciągam co tam żyje, potem patrzę w
pudełko i dobieram. Jeszcze zdjęcia robie.
Nie jestem zawodnikiem a dobrać w większości umiem i łowię.
Więc po raz kolejny, jeśli możesz już bez opowieści długiej, napisać co to muchy
zawodnicze. |
|
|
|
Odp: Coś na zimowe czytanie, Kuba Chruszczewski [3]
|
|
02.01 14:46 |
| |
|
Sens tworzenia pojęcia "muchy zawodniczej" istniałby jedynie wtedy
gdyby jej wytworzenie wymagało znacząco większej ilości czasu lub
użycia znacznie droższych materiałów niż w przypadku zwykłej
konstrukcji. A tak nie jest. |
|
|
|
Odp: Coś na zimowe czytanie, Kuba Chruszczewski [0]
|
|
02.01 16:37 |
| |
|
Dlatego to były jednostkowe egzemplarze, wykonane przez 'biegłego" w tym kolegę, na użytek sensu
stricte wewnętrzny. To wszystko było uwarunkowane "brzegowymi" warunkami połowowymi, z wyraźnym
naciskiem na połów w stosunkowo czystej wodzie, gdzie szczegóły miały bardzo istotne znaczenie. Jakich
kolega użył wówczas materiałów to nie wiem (czy były trudno dostępne czy nie), wiem tylko tyle, że w
konkretnych warunkach były skuteczne, a moje nie były... i tyle w tej materii. |
|
|
|
Odp: Coś na zimowe czytanie, Kuba Chruszczewski [1]
|
|
02.01 20:45 |
| |
|
"Sens tworzenia pojęcia "muchy zawodniczej" istniałby jedynie wtedy gdyby jej wytworzenie wymagało
znacząco większej ilości czasu lub użycia znacznie droższych materiałów niż w przypadku zwykłej
konstrukcji."
________
Słabiutka logika pojęcia tworzenia.
Mucha zawodnicza- mucha zrobiona strikte pod zawody, pod daną chwilę,dane stanowisko, dane warunki
wodne, pogodowe, itp. Proste. Poprościej nie da się tego wytłumaczyć. Przykład? Więcej ołowiu, cięższa
główka, krótsze (lub odgryzione) skrzydełka, jeżynka i inne "udoskonalenia". Nic nie musi być drogiego mimo
że hobby fly fishing było elitarną formą wędkarstwa. Mimo tego że zawodnicy to też często ludzie wyposażeni
w najlepszy światowy sprzęt (czyt. drogi).
Mucha zawodnicza to mucha zrobiona "at hot". Każdy kto zrobi taką muchę podczas połowu czy tuż po, też
może sobie takie muchy tak nazwać. Ja tak mam po każdym łowieniu. Zrobiony streamer po chwilowej pracy w
wodzie już wiem jak ma (lub chciałbym) być poprawiony. Jak chciałbym aby "chodził". Jak i jaka nimfa ma być
zrobiona, dobrane kolory, dodatki wabiące, obciążona lub zmienione jej wymiary. Zaraz tuż lub już w trakcie
łowienia. To są muchy zawodnicze. Nie robione hurtowo jak dla kadry na zawody, nie do sklepu, nie do
pudełka (kolejnego bo w starych już sie one nie mieszczą), a mucha zrobiona pod konkretną chwilę. Dzisiaj,
jutro, na kolejne (za chwilę) wyjście na wodę.
|
|
|
|
Odp: Coś na zimowe czytanie, Kuba Chruszczewski [0]
|
|
02.01 21:00 |
| |
|
Dajcie już spokój a tymi muchami bo coraz większe pierdoły
wypisujecie, Szanowni Koledzy. |
|
|
| |
|
|
|