|
Jak startowałem drzewiej w różnorakich zawodach to zasadniczo różniły się, właśnie w szczegółach, w
szczególności dotyczyło to połowu lipienia...Te szczegóły dot., co bardzo istotne - określonego miejsca
połowowego, zważywszy na "brzegowe" warunki połowowe do których możemy zaliczyć...w szerokim
rozumieniu np. przejrzystość wody, która odgrywa tutaj przysłowiowe "pierwsze skrzypce". Minimalny błąd
w sztuce wykonania określonej muchy - kasował brania!, dlatego też w zanadrzu musiałem mieć w miarę
gotowy zestaw much zawodniczych, jak i tych "rekreacyjnych" - ale niezdatnych z racji...niedokładnego ich
wykonania (co nie oznacza, że na te muchy nia było wyjść), w określonym, ściśle ustalonym uprzednio
stanowisku. Co ciekawe, niejednokrotnie łowiąc w czystej, bystrej wodzie na sprawdzoną wielokrotnie
imitację domkowego chruścika (bodajże Oligoplectrum), jeżeli zacząłem zanadto "modzić" w kolorach w/ w
chruścika - właśnie w kolorach!, przy niezmienionej wielkości haczyka, konstrukcji itp. - brania ustawały.
Dlatego też "owy mit", jakoby ryba nie miała czasu (właśnie w ostrych prądach) na dokładne "przyjrzenie
się" przepływającego obok żeru uważam za przesadzony. Piszę to z racji mojej kilkudziesięcioletniej,
głównie sanowej praktyki, (bez "wodolejstwa"), na różnorakich stanowiskach, miejscówkach itp. pomiędzy
Zwierzyniem a mniej więcej Nozdrzcem..
|