f l y f i s h i n g . p l 2025.03.23
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Discord jako alternatywa dla forów i grup facebook'owych . Autor: michmiga. Czas 2025-03-22 22:50:28.


poprzednia wiadomosc Odp: Nieco z historii : : nadesłane przez Jan Drożdż (postów: 91) dnia 2024-12-09 17:46:22 z *.rz.izeto.pl
  Reasumując : chodzi o ujednolicenie praw nabytych zarówno do wody umownie zwanej "główną', jak i
ciekach przyległych do niej z tytułu dzierżawy, czy też własności, na prawie niemieckim. Dot. to wód
zarówno płynących, jak i stojących (np. przyklasztorne stawy), które od wieków były własnością mnichów
klasztornych do chwili ich kasacji w okresie zaborów, np. w zaborze austriackim. Również ciekawą kwestią
jest prawo dostępu do wody już po okresie uwłaszczeniowym. Chłop, już wolny od czynności pańszczyź
nianych (różnie się to kształtowało), obojętnie czy to był Polak czy Rusin mógł korzystać z brzegów
rzecznych tylko i wyłącznie dla swoich, gospodarczych celów, np. pojenie bydła. Jeżeli woda płynąca była
spławna, to jedynie mógł pracować, tzn. mógł korzystać z wody np. jako Burłak w Rosji Carskiej - ciężko
pracujący pracownik rzeczny, przy ręcznym transportowaniu np. barek rzecznych, z punktu A do punktu B.
To co skłusował, to w wolnej chwili niezwłocznie spożył, gotując sobie zupę "Uchę" na ognisku.
Rozwadowski w swoim poradniku pisze podobnie o tych milionach naddniestrzańskich karasi itd..., nie
wchodząc w przyczyny problemu. Niemcy to cyklicznie ujednolicali na swoją modłę właśnie poprzez
przytoczone przez kolegę odpowiednie przepisy i rozporządzenia, a myśmy byli "za murzynami" w tej
materii z głównej racji - utraty naszej suwerenności.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Nieco z historii [3] 09.12 18:26
 
trochę bardziej skomplikowane, odniosę się do chłopów.

Chłop, już wolny od czynności pańszczyźnianych (różnie się to kształtowało), obojętnie czy to był
Polak czy Rusin mógł korzystać z brzegów rzecznych tylko i wyłącznie dla swoich, gospodarczych
celów, np. pojenie bydła. Jeżeli woda płynąca była spławna, to jedynie mógł pracować, tzn. mógł
korzystać z wody np. jako Burłak w Rosji Carskiej - ciężko pracujący pracownik rzeczny, przy
ręcznym transportowaniu np. barek rzecznych, z punktu A do punktu B.


NIe było aż tak źle.

Sytuacja różnie kształtowała się w różnych częściach dzisiejszej Polski, ale w dużym uproszczeniu:
w Galicji do wejścia w życie ustawy chłopi mogli łowić ryby w ramach wolności. Zabrała im to ustawa
rybacka galicyjska. W okresie od 1848 do 1896 łowił ryby kto chciał i gdzie chciał (mało kto
wykonywał prawo rybołówstwa - pojedyncze podmioty).

W zaborze rosyjskim car Aleksander jak wydawał ukaz uwłaszczeniowy to dał chłopom prawo
rybołówstwa i polowania. Prawo nie mogli wykonywać sami, ale mogli wydzierżawić prawo rybakowi i
myśliwemu. Mogli też wynająć rybaka który dla nich ryby łowił.
Prawa te przysługiwały gromadom a nie pojedynczym chłopom (co do zasady, bo na
jeziorach potem im zamieniono na uprawnienia serwitutowe - czy sami mogli łowić na własne
potrzeby).

Na terenie zaboru pruskiego, likwidowane wolności łowienia, czy serwituty, czyli odbierano możliwość
łowienia ryb chłopom w ramach wolności powszechnych ale robiono to za odszkodowaniem (w
przypadku serwitutów) a prawa przechodziły też na gminy albo zostawały w państwie. Gminy te prawo dzierżawiły i z tego
czerpały dochód. Na niektórych wodach dalej mogli łowić ryby, ale musieli uzyskać zezwolenie władz.
Tak jest dalej w Niemczech w uproszczeniu.

We Francji przez krótki okres czasu pozwolono na wzór Rzymski łowić wszystkim wszędzie. Był
to jedna ze zdobyczy rewolucji. Po paru latach to zmieniono, pozwolono ludności łowić wędką własne
potrzeby, a komercyjnie już wody dzierżawiono, wrócono też do podziału wód z przed rewolucji czyli
spławne (publiczne) i prywatne (nie spławne). We Francji łowić ryby w wodach publicznych można z
racji urodzenia (nie zezwolenia).

Przed upadkiem feudalnych stosunków, tez nie było tak, że chłopi nie mogli nigdzie łowić ryb.


pozdr Maciej
 
  Odp: Nieco z historii [2] 10.12 12:59
 
Dzięki!, za zwięzłe ujęcie tematu, rzecz jasna z uwzględnieniem historycznego aspektu w poszczególnych
zaborach. Przypuszczam , że w średniowieczu w epoce feudalnej ,w Polsce sprawa pozyskiwania ryb
była bardziej restrykcyjna dla przeciętnego obywatela.. Tym "Kresem Górnym" mógł być czas po
szwedzkim potopie, a więc ponad 100 lat przed okresem zaborów, kiedy wiejski obywatel nie miał żadnych
praw, oczywiście poza pracą dla kogoś, a za pobranie karpia z nie swojego stawu - był karany śmiercią..
 
  Odp: Nieco z historii [1] 10.12 13:43
 
Wręcz było na odwrót, w średniowieczu najpierw nie było żadnych ograniczeń w pozyskiwaniu ryb,
pojawiły się one później wraz z rozpowszechnieniem prawa rybołówstwa, (kościół był pierwszym
beneficjentem).

W dawnym prawie polskim był zapis De fluvii aut rivuli fluxu
(Vol. leg I. pag. 3 - statusty wiślickie )
https://pl.wikipedia.org/wiki/Volumina_Legum
który potwierdza ówczesne rozumienie wolności łowienia, która brzmiała tak:

Woda strumieniem cieknąca ma być spólna i wolna każdemu do łowienia ryb
/ i do żeglowania / a wolno rybitwom brzegu używać.

(fragment prawa sakiego stosowanego w ówczesnej Polsce przez sądy)

Można więc powiedzieć, że wraz z czasem sutuacja prawna "przeciętnego obywatela" się pogarsza.
Największe ograniczenia prawne jeśli chodzi o dostęp do wód dla "przeciętnego obywatela" to
obowiązywały w po powstaniu związku wędkarskiego w 1940 r, raz, że nie można było łowić z racji
bycia obywatelem, to jeszcze trzeba było zapisać się do związku aby dostać zezwolenie, a potem
jeszcze zdać egzamin. Za wszystko oczywiście kasa.

W najczarniejszych czasach średniowiecza zwykle na własne potrzeby można było łowić, bez
pytania się o zgodę, a jeśli już chciało się łowić na zajętej wodzie to wystarczyło zezwolenie

Pozdr Maciej
 
  Odp: Nieco z historii [0] 10.12 18:03
 
Te zezwolenia to w formie ustnej, jeżeli dotyczyły jednostkowego pozyskania ryby np. jednego karpia na
potrzeby świąteczno-familijne, względnie większej ilości (zapewne w pisemnej formie) - dla Gromady.
Tymi "biorącymi " mogli być, np. : Kmieć Błazek i Sołtys Gromady, a "dającym" (oczywiście nie za darmo -
wszak trzeba odrobić w polu!, a jakże..) - Opat jako przełożony klasztoru. I wszyscy są zadowoleni....
Istotnie!, ta scena już nie będzie możliwa w późniejszym okresie.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus