|
Kończąc ten wątek...Pierwszym kołowrotkiem, umownie muchowym był zakupiony w Jedności Łowieckiej
kołowrotek gruntowo-muchowy, zwykła szpula. Przy modyfikacji hamulca, nadawał się do łowienia
(niemiecka Libelle była szczytem marzeń). Znacznie bardziej skomplikowana była sprawa zastosowania
odpowiednich sznurów do zrobionego uprzednio wędziska. Miałem wówczas 3 sznury, z czego jeden -
czeski "kabel" kupiony. Ten ostatni do połowu na mokrą, tudzież nimfę (koledzy wiedzą z jakiego powodu),
Natomiast na suchą muchę miałem sznur zrobiony z nici chirurgicznych, odpowiednio spreparowanych
(pokost lniany, wosk pszczeli, parafina w odpowiednich proporcjach), jak również "wymodowany" z torby-
siatki na zakupy - tutaj była żmudna praca przy rozplątywaniu siatki, ale miało tą zaletę, że człowiek
nabierał cierpliwości w różnorakich, wodnych sytuacjach , jakie niejednokrotnie zdarzały się późniejszym
czasie wędkowania....
|