|
Według mnie 2-gim, niewątpliwie ciekawym punktem mogło by być zapytanie : A jak było na terenach
wschodnich, w granicach dzisiejszej Ukrainy, za wschodnią linią Curzona?. Tak jak napisał kol. Stanisław -
było tych ośrodków zarybieniowych naprawdę dużo...(wiem, że oprócz Rafajłowej było coś jeszcze, tylko
gdzie...W Rafajłowej byłem na początku lat 90-tych, ale tam pętałem się wówczas z plecakiem z
krakowską grupą studencką i śladu po dawnym ośrodku zarybieniowym nie było. Schroniska górskie
wybudowane w 20-leciu międzywojennym (mieliśmy kapitalnych architektów od tych "drzewiannych"
budowli) w ilości ponad 100! - diabli wzięli. Zapewne ta kwestia może być trudna... i jest trudna z
różnorakich przyczyn. Ciepło pozdrawiam: Jan.
I to jest ciekawy temat, chętnie poczytam gdyby ktoś, coś.!
Jako pyrus, wielkopolski patriota, muszę przyznać, że przez długi czas korzystałem z aktywności zarybiajacych zachodnie cieki Rzeczypospolitej.
Z pewnoscią widać było mądrą politykę zarybieniową prowadzoną przez Niemców na " później" odzyskanych przez nas ziemiach .To nie przypadek, że w potokach i rzekach Pomorza roiło się od salmonidów jeszcze w latach 70 tych.
Cóż, nie mogło trwać to wiecznie, już 25 lat po wojnie zaczęło się totalnie psuć i , no niestety, piszę z bólem - trwa!
|