|
Większość tych wpuszczanych cyklicznie pstrągów rozchodziła się, zeszła też do Łososinki...., gdzie w
czasie okupacji miejscowi chłopcy wyławiali je gołymi rękami, obok tłustych jelców, klonków, nielicznych
brzan (tzn. nielicznie wyłapywanych) Nie mogli poradzić sobie z "czymś większym" jak mi mój ojciec
opowiadał. Pewnie to był Łosoś, albo Podrybek, bo tak też mówili., a było to na ławie pomiędzy
Piekiełkiem a drogą do Zelka... - miejscowego gospodarza. Tam było głęboko, bo woda bardzo często
zwłaszcza przy powodziach (najgorsza była w 1934r.) - wyrabiała "baniory" , miejsca głębokie, gdzie
zbierała się różnoraka ryba i zbierała się młodzież wiejska...Natomiast nikt nie słyszał tutaj wówczas o
lipieniu. Przypuszczam, że niżej, bliżej ujścia tej rzeki do Dunajca on już mógł wchodzić. Zarybienia
pstrągami tej rzeki, także zapewne w okresie powojennym były jakby nie patrząc korzystne z różnorakich
punktów widzenia....
|