|
Niestety wszyscy znani mi ichtiolodzy to specjaliści od hodowli ryb. Nie udzielą oni
odpowiedzi na pytania ktore zadajemy na temat populacji ryb w rzekach. Po prostu na tym
się nie znają.
Trudno się temu dziwić. W 1950 r. powierzono PZW gospodarkę na rzekach (jeziora i stawy przeszły pod
PGR i PGRyb). Do 1990 r. jakoś to się jeszcze kręciło, bo było sporo ichtiologów zajmujących się rybami
reofilnymi. Potem ich liczba systematycznie malała, bo nie było już tak dużego wsparcia ze strony
Państwa. A i PZW nie mógł wysupłać zbyt wiele środków ze swojego mieszka. No i doszliśmy do
obecnego stanu, w którym większość dawnych ichtiologów przeszła do Krainy Wiecznych Łowów, albo na
emeryturę. Młodzi nie garną się na studia o nazwie "Rybactwo" (np. wg oficjalnych danych na Uniw.
Warm-Maz. kilka lat temu na kierunek "rybactwo" zapisał się jeden student), bo to im się nie opłaca.
Jeszcze 10-20 lat, a o ichtiologa będzie równie trudno, jak o głowatkę w Dunajcu.
Szkoda ze np. Okręg Krosno nie sponsoruje takich badań albo o nich nie wiemy.
A kto za to zapłaci? Elon Musk nie jest patronem Sanu ani ZO Krosno.
O ile mi wiadomo, to jednak ZO Krosno prowadzi monitoring ichtiofauny na swoje własne potrzeby. Robi
to m.in. z wykorzystaniem zawodów. Dane nie są publikowane, bo kto miałby to obrobić? Kto zapłaci
autorowi za takie analizy? Przypomnę, że średnia ekspertyza na ok. 50 stronach, to obecnie koszt ok. 40-
50 tys. PLN. Są chętni na zrzutkę? Czyny społeczne były w PRL.
|