|
Wszystko płynie...
Piszę o trójkątnym skrawku między Sanem, a ujściem Hoczewki : bystrze, a powyżej głęboka płań u zbocza góry
Hoczew(na którą po przemoczeniu narciarskiego ocie placza wbiegałem dla rozgrzewki po przelewie kondonów jak
nazywaliśmy gumowe slodniobuty he, he. Wystarczyło wodę wylać, portki wykręcić przebieżka dla rozgrzewki na
szczyt i z powrotem...i można było kontynuować połowy w kompresie.Syntetyki nawet wilgotne dawały się ogrzać
ciałem).
Bachlawa to chyba za zakrętem idąc pod nurt... Potem Średnia wieś.
Szum wody koi ognistych, niepokoi lękliwych, a leniwym bez różnicy.
Ostatni raz byłem w 1988, myślę że i rzeki płyną, i góra stoi...
Tylko komplikacje z OS mnie nie interesują.
|