|
Dla właściciela biznesu liczy się pieniądz. Dla urzędnika spokój i byle nie podjąć negatywnej decyzji dla kogokolwiek.
Twoja definicja zrównoważonego rozwoju oczywiście jest prawidłowa ale nie w społeczeństwie, którego poziom wykształcenia jest co najmniej przeciętny, nie mówiąc o logicznym rozumowaniu.
Ja od wielu lat omijam miejsca, w których w lecie potencjalnie mogą być ludzie w nadmiernej ilości. Niestety, często to takie gdzie są fajne miejscówki więc albo jeżdżę rano, max do 11.00 albo późnym popołudniem i to tam, gdzie może ich nie być. Ale w pełni Cię rozumiem i szczerze współczuję.
Czy PZW nie ma wpływu w jakikolwiek sposób aby to miejsce nie było namiotownią?
Ty byś chciał zawłaszczyć ten kawałek ziemi czy obszaru dla nas.
Wędkarzy!!!
Nieprawda. Nie chodzi o zawłaszczanie a o tzw. zrównoważony
rozwój. Jest to pojęcie, którego prawie nikt nie rozumie, a już na
pewno nie urzędnicy i właściciele biznesów. Są cenne przyrodniczo
czy kulturowo miejsca w Polsce gdzie nie powinny pojawiać się
pojazdy spalinowe, w innych kajaki, a w jeszcze innych pola
namiotowe czy masowe imprezy. Zrównoważony rozwój ma polegać
m. in. na tym by nie wszędzie Polak mógł umieścić swoją dupę w
celach wypoczynkowych, a urzędnicy są od tego by takie miejsca
chronić przed tą stonką.
|