|
Ależ Pawle, ideę rozumiem bardzo dobrze. A kontestuję CR w polskim wydaniu. No bo kto bardziej chroni ryby, ten co
da w łeb kompletowi pstrągów, który przykładowo na wodach Krosna to 8 sztuk miesięcznie i pójdzie do domu je
spożyć, czy polski flyfiszingowy macho, który przerzuci w tym czasie 5 setek ryb w formule CR?
Drogi Darku!
Słusznie zwróciłeś uwagę na fakt, iż trudno kontrolować to czy linka wisiała czy leżała, niestety mam obawy czy limit i ilość złowionych ryb także są transparentne...
Czy wędkarz po złowieniu i zabiciu ( tu chyba i badacze przyznają, że przeżywalność jest zerowa) z pewnością zaprzestaje łowienia?
Staszek wspomniał o innych niż San łowiskach, o tym, że powinnismy i o nich myśleć w kontekście ochrony i ograniczeń w wędkowaniu.
Zgadzam się, pomorskie rzeki p&l mają odmienną specyfikę, pomimo dzikości i piękna sa chyba bardziej ogołocone z dawnych klejnotów.
Zastanówmy się zatem, czy c&r, dużo bogatsze przecież niż no kill ( czy wszyscy czytający dostrzegają ten niuans ?) nie jest szczególnie cenne tam, gdzie okazów i dobrych brań niewiele, gdzie tylko czas jetki i jesiennej rójki nieco ożywia powierzchnię wody, gdzie nie ma mistrza Koniecznego i szansy na kontakt z wieloma rybami?
Darku, wyobrażam sobie oczywiscie wedkarza, ktory w pierwszej godzinie całodniowej wyprawy złowił komplet ryb i mając jeszcze przed sobą wiele godzin i kilometrów rzeki zaprzestaje łowów i udaje się na łono rodziny. Wyobrażam sobie, ale z trudem...
Czy nie zmieni się on w nagłego wyznawcę no kill i nie będzie targał do woli, tyle, że w plecaczku już to i owo?
Staszek, Mariusz, Ty i inni koledzy, mogą uznać moje wywody za czepialstwo, za szukanie dziury w całym.
Trudno, wierzę iż uwalnianie ryb gdy ich populacja jest niska ma sens, bo wiem, do czego ich zgodne z prawem zabieranie doprowadziło na moich , że tak powiem, wodach.
Sam się do tego przyczyniłem i głupio mi z tym.
Fundamentalnie nie zgadzam się z przedstawionym przez Was obrazem rzeczywistości , gdzie propagujący c&r, lub nawet tylko no kill, są przeszkodą dla wprowadzania zakazu brodzenia, ograniczania dostępu, limitowania czasu połowu itp.
Skąd ten wniosek?
Sądzę nawet, że wędkarz odmawiający sobie praw do zabrania ryby, chętniej przystanie na racjonalne, uzasadnione ograniczenia.
Z wędkarskim pozdrowieniem i przekonaniem, że dyskusja rozwija, a to przecież forum muchowych nawijaczy.
Życie wskazuje
|