|
Nie wiem, czy inne okręgi, poza Krosnem, wprowadziły jakieś ograniczenia w dostępie do łowisk. To jest problem
o charakterze "politycznym", bo decydenci - chcący być ponownie wybrani do władz - nie podejmą
niepopularnych decyzji. Mamy więc klincz - populacje ryb są na niedużym poziomie, ale świadomie nie podejmuje
się działań "ograniczających prawa wędkarzy". Od dawna wszyscy decydenci (raczej dekadenci) upatrują jeden
sposób na rozwiązanie problemu - zarybienia. Przytoczę tu zdanie napisane w 1956 r., a które podałem w książce
Tradycyjne rybołówstwo na Mazurach - „dowcipni i szczerzy twierdzą, że coroczna akcja szczupakowa [tj. odłów,
sztuczny rozród i zarybienie] jest obliczona nie na zabezpieczenie jego pogłowia, lecz raczej ich autorów przed
ewentualną odpowiedzialnością za zmniejszenie się stada”. W mojej ocenie to stwierdzenie nic nie utraciło na
aktualności, a wręcz nabrało nowego znaczenia.
|