|
Jak to na prawdę wygląda w Waszej ocenie?
Ryb jest bez wątpienia mniej niż 30, 40 lat temu. Nie chodzi mi wyłącznie o pstrągi czy lipienie ale
całokształt, bo rzeka nie kręci się wyłącznie wokół PiL. Gdzieś tak od 1990, może 95 ryby zaczęły
wymierać przy czym PiL wymiarały wolniej podtrzymywane siłowymi zarybieniami.
PP które dziś łowimy to w większości tzw. paszoki czy śmierdziuchy, jak je pogardliwie przezywa
Zygmunt, które jak przeżyją robią się ładne i stają się żółciutkimi "dzikusami", palce lizać, z najczystszą
linią genetyczną.
Z lipieniem już tak łatwo nie idzie a reszta dawnej ichtiofauny wód PiL w zasadzie przestałą istnieć.
Oczywiście, że wędkarstwo to łowienie ryb i żadne widoczki czy tzw. obcowanie z nadbrzeżną przyrodą
tego nie zastąpią. Ale w obecnym stanie naszych wód i stanu umysłów wędkarzy kształtowanych
informacjami z mediów, nabijanie tych ryb, głównie hodowlańców PP, na hak i ciąganie ich do
podbieraka niczym nie różni się od innych rozajów "gadżeciarstwa".
|