|
Darek.
Za mało Cię znam. Witka od 1996r. Towarzysz wielu wypraw, często survivalowych, szalonych, pomocny w
każdej chwili mimo ograniczonych możliwości "usług". Był jak brat. Nie będzie już z kim porozmawiać o
nowościach na rynku wędkarskim. Popytać i przetestować najlepsze trunki, obejrzeć nowe przynęty, pokręcić
nowym młynkiem czy machnąć nowym kijem "japan style". Wiele rzeczy już nie zrobimy razem.
A w ostatnią niedziele ...., w niedzielę wyskoczyłem drugi raz w tym roku na wodę. Na chwilę, ok godz. 16, w
pierwszym rzucie mały pstrąg wisiał na wobka którego wziąłem na testy. Drugi znacznie później. I właśnie
wtedy, popołudniem, słuchając śpiewu ptaków przed zachodem słońca, pomyślałem że tyrknę do Witka i tak
na luzie, bez spiny pospacerujemy razem w butach po brzegu z jednym kijem i kilkoma przynętami
(sztucznymi) i porzucamy jak za dawnych czasów za pstrągiem. Może na taki wysiłek byłoby jego słaby
organizm jeszcze stać. I .... w poniedziałek koledzy z Polski dzwonią szukaj Witka bo gdzieś w szpitalu
wylądował w ciężkim stanie.
A ja liczyłem że jeszcze porzucamy ....
Już nie. Niestety. Eeeehhhhhh.
I tak odchodzą wspaniali koledzy, doskonali wędkarze, porządni ludzie. Zastanawiając się nad tym wszystkim
doszedłem do wniosku że musimy założyć kiedyś taki wątek "wspomnień" o swoich najlepszych towarzyszach
wypraw i opisać kim byli, jak się poznaliśmy, jak doszli do perfekcji w łowieniu ryb, co robili dla naszego
ukochanego hobby. Opowieści różnych ciekawych wypraw. Każdy na pewno ma kogoś takiego w swojej
pamięci.
Spokojnych, Szczęśliwych i Zdrowych Świąt Wielkiej Nocy spędzonych w gronie najukochańszych osób.
Wesołego Alleluja.
|