|
Spoko, poszerzyłeś.
Osobiście sądzę, że samo policzenie wilków czy bobrów niczego nie załatwi. Pytanie co z tą wiedzą
zrobimy. Kto i na jakiej podstawie stwierdzi, że jest ich w sam raz lub nawet za dużo.
Co do PZŁ to myślę, że u nich postrzeganie wilka jest podobne jak na naszym podwórku szczupaka na
wodach PiL.
Do tego dochodzi ogół społeczeństwa, wpadający każdorazowo w histerię gdy wilk zagryzie jakiegoś
psa, bóbr wykopie dziurę w brzegu i ktoś w nią wapdanie łamiąc kulasy, stado dzików pojawi się w
mieście i kogoś pogoni, szerszeń zrobi komuś kuku. Wtedy zawsze podnosi się krzyk: "Tak nie może
być! Zwierzęta są dla ludzi a nie ludzie dla zwierząt" itp. Trzba strzelać, truć, palić.
Niestety ale w dużej części tworzymy społeczeństwo miastowych lalusi, maminsynków, którym dzikie
stworzenia przeszkadzają w spokojnej egzystencji.
Przy okazji, ile rocznie odnotowuje się śmiertelnych ataków razem wziętych dzików, wików, bobrów i
szerszeni na ludzi a ile ludzi na ludzi?
|