|
Gdzieś na jakimś diskowery był program o restauracji pogłowia Bobrów w Kanadzie i wpływie tych inżynierów na
rozpraszanie fali powodziowych.Kiedyś pływałem na ostrodze powyżej mostu gdańskiego z bobrzą rodzinką dwoje
dorosłych i dwójka młodych.Potem słyszałem ,że psy bez opiekuna zagryzły jedno młode...i pozostali wyemigrowali.
Była fajna akcyjka,jak wieczorem siedziałem na końcu główki obserwując aktywność drapieżników to dorosły nie
mógł główki opłynąć przez intruza i na piechotę przeprawił się po betonie...ale mi złorzeczył !?w bobrzym narzeczu
he,he,he...przeprosiłem go za swoją arogancję,co ciekawe odpływał już w dobrym nastroju.
Życie w mieście to całkiem niezła przygoda jak się oko otworzy i słuch wyostrzy.
Inną przygodę miałem z młodym łosiem poniżej mostu północnego..."ale ja nie o tym chciałem..." prof Wiktor Zin.
|