|
Wracając do tematu, w zeszłym tygodniu kolega pojechał na swoją posiadłość i nieopacznie wstąpił (za potrzebą) do sławojki. Pech chciał, że po dłuższej nieobecności właściciela, szerszenie uwiły tam gniazdo.
Kumpel dostał w sumie 22 strzały, w tym 5 w głowę. Ratował się skokiem do jeziora, które szczęśliwie jest oddalone 20 m od rzeczonego przybytku.
Na szczęście nie był sam. Skończyło się na SORze i 2 dniach w szpitalu. Ponoć noc była ciężka...
|