|
Raz dane mi było poczuć na własnej skórze co to użądlenie szerszenia. Było to podczas jakiegoś maratonu rowerowego (tłum kolorowych kolarzy w spokojnym zazwyczaj terenie musiał wywołać agresje u niektórych osobników). Pamiętam, że w pierwszej chwili pomyślałem, że ktoś mnie dźgnął "kosą" . Ja pojechałem dalej ale później dowiedziałem się, że kilku uczestników musiało być ewakuowanych karetką.
Zgoła inne doświadczenia mam z tymi owadami w mojej okolicy. Gdzieś, w okolicy mojego domu mają swoje gniazdo i widuje je regularnie, co roku wieczorem wokół wszelakich źródeł światła. To są raczej spokojnie owady, jeśli nie są "atakowane" to raczej nie bywają agresywne...
|