|
Najlepszy jest Lee łowiący z żoną łososie na SH.
Łza się w oku kręci Ci
ludzie mieli przede wszystkim wielkie serce do
łowienia ryb. Elegancja,
niedościgniony wzór prawdziwego muszkarstwa...
Czy tacy ludzie jeszcze kiedyś się urodzą? Tęsknię
za arystokracją.
Wstańcie z grobów profesorowie z Lwowa, Poznania
i Warszawy. Brakuje
mi Was, brakuje mi zacnych rodów, do których jako
hipster miałbym jakiś
punkt odniesienia.
Nadawanie nazw wzorów much jest zastrzeżone
tylko dla wysoko
urodzonych, dla ludzi powszechnie szanowanych, tak
w wędkarstwie jak i
społeczeństwie. Gdzie są książęta i magnaci, którzy
by dbali o receptury
much, ich nazwy i dziedzictwo? Nawet glajcha
mogłaby mieć lepszą
nazwę i oprawę.
Tęskno mi Panie za normalnym światem, gdzie
Jagermaister zastępuje
czystą, jakość zastępuje ilość. Gdy nie każdy
oczkujący pstrąg dostanie
pazernie po zębach, bo Panowie zajęci oprawą nie
muszą złowić każdej
ryby.
Powrót do korzeni... to powrót do wzorców tych
największych w historii
muchy. Każdy kto łowi na muchę powinien być
dumny zarówno z historii
tej metody jak i kultywowania dawnych mistrzów. Nie
da się naprawić
niczego bez znaczących punktów odniesienia.
Smutno mi chłopaki.... smutno mi bo fejsbóczka
zastąpuje TikTok, czyli
jest coraz głupiej. Short forma, wracamy z królestwa
dumnej cywilizacji do
królestwa zwierząt. Only fans, antykultura, upadek i
kolejne
mainstreamowe mody i trendy. Coraz bardziej
trywialne, głupie i
pozbawione głębi.
Dlaczego? Za co?
Nie mam fejsa,nie mam toka
To i mnie nie boli sroka
Za to zawsze jadę w las
Bo mam często na czas
|