|
W Europie Polska ma ponoć najdroższe opłaty za wędkowanie jeśli chodzi o dniówki i pewnie nie tylko. Skoro jest tak drogo to dlaczego jest tak ubogo ?
Pozwolę sobie zacytować pierwszy,lepszy komentarz pod w/w filmikiem.
Cyt,,Wedkuję ponad 60 lat w PZW 55 lat. Do roku 1994 była jedna opłata krajowa wtedy płaciłem 520 tys razem z opłatą na wody górskie a ten kto opłacał górskie jednocześnie mógł łowić na nizinnych. Sama opłata wód nizinnych była trochę niższa. Nadmienię że do roku 1985 opłacało się dodatkowo spining wtedy 100 zł. Od roku 1986 spining był wliczony już do opłaty i nie wykupywało się dodatkowego znaczka. Całe zło w PZW zaczęło się w roku 1995 kiedy ustanowiono opłaty okręgowe ale jeszcze przez dwa lata można było zrobić dopłatę ogólnopolską która była o 50% wyższa od okręgowej i tak za rok 1995 składka członkowska to 14 zł, opłata okręgowa nizinna (Katowice-Bielsko-Biała) 25 zł, górska 20 zł i dopłata krajowa górska 30 zł. Od tego czasu trzeba było płacić nizinną by móc kupić górską. W następnym roku już były kłopoty w uzyskaniu dopłat górskich na kraj a poszczególne okręgi wyłamywały się z porozumień na rzecz pełnych opłat okręgowych. Co roku było gorzej z zawarciem i ustaleniem opłat z sąsiadującymi okręgami. Większość opłacała więc tylko swój okręg. Zaczęły się też podziały okręgów na mniejsze co doprowadziło do dzisiejszego stanu. Każdy Okręg tylko swoją kasę doi a porozumienia za pełna opłatą bo na to zgadzają się właśnie władze krajowe-to dla nich więcej kasy. Wtedy też okręgi same dostały samodzielność finansową i zaczęła się wolna amerykanka w zarybieniach, w utrzymywaniu stanic wedkarskich, Łodzi i całego majątku wypracowanego przez lata z naszych składek. Afer bez liku winnych brak, regulaminy zaostrzane coraz bardziej (pamiętam czasy łowienia na 3 wędki) a wody łupione na potęgę przez odłowy do smażalni prowadzonej w ramach PZW !!!. A w latach 70 tych przy jednej opłacie PZW miało chyba milion dwieście tys. członków. Odeszło wielu bo się nie opłacało płacić kasy za kilkanaście wypadów - przeszli na komercję gdzie pewnie mogą powedkować wiedząc że tam są ryby. PZW od lat nie bada stanów wód w swoich zasobach nie zatrudnia dobrych ichtiologów i specjalistów od środowiska wodnego by zdać sobie sprawę jak zdegradowane są te wody i nie uczynili tego wędkarze bo oni nie wyłowili ryb. Ryby same zanikły bo zmieniło się ich środowisko, - twardość wody, natlenienie, ilości azotanów, pescytydów, detergentów, hormonów, osady gnilne na dnie z siarkowodorem które prowadzą do niedorozwoju złożonej ikry, itp wiele elementów które doprowadziły do wyginiecia choćby piskorza, różanki, słonecznicy, piekielnicy, kiełbi i częściowo uklei które były podstawą żywieniową drapieżników a brak drapieżników powodował osłabienie genetyczne białej ryby. Napisać można by pracę doktorską na temat czego przez ostatnie 25 lat PZW nie zrobiło dla nas wedkarzy płacących coroczne składki na PANÓW Z ZARZĄDU GŁÓWNEGO.'' Nadesłany link: https://youtu.be/VUoNA4rBWPU
|