f l y f i s h i n g . p l 2024.04.29
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: Piotr Konieczny. Czas 2024-04-28 23:11:22.


poprzednia wiadomosc Odp: Czynniki wpływające na wielkość populacji lipienia : : nadesłane przez S.R (postów: 2596) dnia 2023-01-24 14:33:24 z *.dynamic.chello.pl
  "Sprawy wędkarstwa muchowego. A proszę: różne obserwacje nad rzeką dotyczące skuteczności
sztucznych muszek, zachowania się ichtiofagów, żerowania ryb, w tym w nietypowych warunkach (deszcz,
mętnica, upał, itp.), historia i ewolucja wędkarstwa muchowego, różnice w połowie między różnymi
wodami. To tylko kilka tematów z brzegu. Jest tego mnóstwo, tylko trzeba zmienić podejście - z jałowego
malkontenctwa na umysł otwarty na wiedzę i obserwacje. Czego życzę wszystkim forumowiczom."

______

Tym akurat nikt nie chce i nie będzie się dzielił z wiadomych względów. Już za dużo informacji w
mediach/necie wyrybiło niejedną wodę. O tych sprawach martwiący się o resztki ryb nie będą "rozmawiać" w
otwartych dyskusjach.


Ale tu nie chodzi o wyrybianie rzek tylko o dyskusję.
Tematy jak na dłoni. Kiedyś się o tym rozmawiało w klubach, na spotkaniach.
Dzisiaj na ilość much pokazanych w necie w samej Polsce jak by się spytać o skuteczność to nikt nic nie powie bo to trzeba dużo czasu na obserwacje, notować w jakich warunkach i takie tam. Do tego dochodzi ww. połączone z pkt. 3. Mogę zrozumieć i rozumiem samo kręcenie much ot, tak ale ludzie dzisiaj kręcą bezrefleksyjnie, powielają wzory i cieszą się jak dzieci choć nic nie odkryli.

Ale znam takich co odkryli ale się tym nie dzielą...choć parę wzorów pokazali i naprawdę nikt tych wzorów nie kopiuje, nawet nie stara się podrasować, czy cokolwiek. Prostota, i zero wysiłku.
Przykre to ale prawdziwe.

Tematy są naturalne do dyskusji...
1. różne obserwacje nad rzeką dotyczące skuteczności sztucznych muszek - do tego trzeba wiedzy, notatek, przemyśleń, itd. A tu co, złowienie paru pstrągów i cyk, fota na fejsa i komentarz: Szacun, połowione czy Mistrz... ale dlaczego złowił to tego nikt nie pyta bo często sam wędkarz nie wie.
2. zachowania się ichtiofagów,
3. żerowania ryb, w tym w nietypowych warunkach (deszcz, mętnica, upał, itp.),
4. historia i ewolucja wędkarstwa muchowego - nie każdy lubi historię bo z tym się wiąże biblioteka czy szukanie w świecie w zbiorach.
5. różnice w połowie między różnymi wodami.


  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Czynniki wpływające na wielkość populacji lipienia [2] 24.01 16:17
 
Po takich dyskusjach (wpisach) dochodzi do wyrybiania. Mało tego, to napędza presję. Przecież jak nie ma ryb
lub "jest nędza" jest spokój. Wydry jedzą co mają zjeść, miejscowi (kłusownicy) swoje wyzbierają, ptaki przez
cały rok swoje. A tu pisze się "młodzi do wędkarstwa", "zachęcajcie młodzież". Przecież my (jak i wszyscy
mięsiarze) też byli kiedyś dziećmi i młodzieżą. Im więcej nas (nie tylko na świecie) tym szybciej wszystko
zniknie. Ograniczeń przecież nie ma. Niektórzy cieszą się nawet że jest nas (w PZW) coraz więcej. Gorzej
że ryb nie.

Mam się chwalić prawdziwymi, pięknymi, dzikim pstrągami które dzięki wysiłkom pracownikom Okręgu,
Zarządowi, czy dyrekcji połowiłem w zeszłym roku na rzece? Rybom z Myczkowiec? Po co? Żeby inni
przyjechali i je zjedli bo "ktoś" im dał zezwolenie? Wolę je mieć jak najdłużej i żeby dalej było "nic na Sanie".

Myślisz że ja nie mam najlepszych much? Przynęt spinningowych? Mam. Jedno najważniejsze: "w przynętę
trzeba wierzyć". Dwa:nie pochwalę się i nie dam innym bo nie będą już najlepsze. Mało tego, zjedzą wszystkie
ryby i wtedy jedynie przynęty mi/nam zostaną. W taki sposób mamy się dzielić "sprawami wędkarstwa
muchowego"?

O historii, tradycji czy wzorach much możemy rozmawiać ale kogo to interesuje i obchodzi gdy nie ma ryb.
Lepszym tematem są niestety zagraniczne łowiska muchowe z rybami i nie ważne że "za drogie". Lepsze
jakieś drogie niż żadne (czyt. puste polskie).

Pisanie o sprzęcie? Sprzętu jest tyle że gdyby były ryby lowiliby je jak dawniej na leszczynę, bambus, co bądź.
Gdy nie ma to żadne topowe najlepsze patyki po kilka tysi nic nie zmienią. Nie dadzą nikomu gwarancji że
kupując patyk za 1000USD dopadnie tego ostatniego grubego pstrąga który razem z głowacicą siedzi przy
dnie w dziurze "pod skałą". Podobnie jak nie złowi więcej pstrągów, troci czy teczakow na Myczkowcach majac
zestaw za "10 koła". O lipieniach nie wspomnę z wiadomych względów.

Przyjemnie połowić choćby na małej rzeczce małe (20-25cm) pstrągi na suchą, na szklaczka czy bambus, gdy
ci nikt nie liczy że jeszcze możesz je łowić. Gdy wiesz że wypuszczając je przyjdziesz innym razem jak po
swoje w to samo miejsce i one tam będą. Nie zostaną zjedzone bo można zabijać lub nikt wody nie pilnuje
przed kłusownikami. Nie chodzisz po nie codziennie i "telepiesz" je do bólu. Podobnie jak żadna zabawa nie
bawi gdy jest ciagle ta sama. Chodzisz gdy masz wolną chwile, dobre warunki pogodowe (na połów) i wiesz że
tam ryby są. Na puste wody nie chce się chodzić, zwłaszcza gdy ma się zabawki (sprzęt) kosztujące połowę
rocznego dochodu. Takie wyprawy się nie planuje. Skoro "wyrzygało" się na sprzęt to można zrobić to samo na
jeden czy dwa wypady na wodę gdzie są ryby. Za granicę. Na polskie łowiska wystarczy "ruski" sprzęt.
Niestety.

O czym wiec można rozprawiać? Narzekać tak. Ewentualnie logicznie (czyt. z pesymizmem) tłumaczyć.
Walczyć o zmiany które dadzą choć cień szansy na to że będzie jeszcze po co na wodę wychodzić z wędka.

Pzdr.
 
  Odp: Czynniki wpływające na wielkość populacji lipienia [1] 24.01 16:42
 
Po takich dyskusjach (wpisach) dochodzi do wyrybiania. Mało tego, to napędza presję. Przecież jak nie ma ryb
lub "jest nędza" jest spokój. Wydry jedzą co mają zjeść, miejscowi (kłusownicy) swoje wyzbierają, ptaki przez
cały rok swoje. A tu pisze się "młodzi do wędkarstwa", "zachęcajcie młodzież". Przecież my (jak i wszyscy
mięsiarze) też byli kiedyś dziećmi i młodzieżą. Im więcej nas (nie tylko na świecie) tym szybciej wszystko
zniknie. Ograniczeń przecież nie ma. Niektórzy cieszą się nawet że jest nas (w PZW) coraz więcej. Gorzej
że ryb nie.

Mam się chwalić prawdziwymi, pięknymi, dzikim pstrągami które dzięki wysiłkom pracownikom Okręgu,
Zarządowi, czy dyrekcji połowiłem w zeszłym roku na rzece? Rybom z Myczkowiec? Po co? Żeby inni
przyjechali i je zjedli bo "ktoś" im dał zezwolenie? Wolę je mieć jak najdłużej i żeby dalej było "nic na Sanie".

Myślisz że ja nie mam najlepszych much? Przynęt spinningowych? Mam. Jedno najważniejsze: "w przynętę
trzeba wierzyć". Dwa:nie pochwalę się i nie dam innym bo nie będą już najlepsze. Mało tego, zjedzą wszystkie
ryby i wtedy jedynie przynęty mi/nam zostaną. W taki sposób mamy się dzielić "sprawami wędkarstwa
muchowego"?

O historii, tradycji czy wzorach much możemy rozmawiać ale kogo to interesuje i obchodzi gdy nie ma ryb.
Lepszym tematem są niestety zagraniczne łowiska muchowe z rybami i nie ważne że "za drogie". Lepsze
jakieś drogie niż żadne (czyt. puste polskie).

Pisanie o sprzęcie? Sprzętu jest tyle że gdyby były ryby lowiliby je jak dawniej na leszczynę, bambus, co bądź.
Gdy nie ma to żadne topowe najlepsze patyki po kilka tysi nic nie zmienią. Nie dadzą nikomu gwarancji że
kupując patyk za 1000USD dopadnie tego ostatniego grubego pstrąga który razem z głowacicą siedzi przy
dnie w dziurze "pod skałą". Podobnie jak nie złowi więcej pstrągów, troci czy teczakow na Myczkowcach majac
zestaw za "10 koła". O lipieniach nie wspomnę z wiadomych względów.

Przyjemnie połowić choćby na małej rzeczce małe (20-25cm) pstrągi na suchą, na szklaczka czy bambus, gdy
ci nikt nie liczy że jeszcze możesz je łowić. Gdy wiesz że wypuszczając je przyjdziesz innym razem jak po
swoje w to samo miejsce i one tam będą. Nie zostaną zjedzone bo można zabijać lub nikt wody nie pilnuje
przed kłusownikami. Nie chodzisz po nie codziennie i "telepiesz" je do bólu. Podobnie jak żadna zabawa nie
bawi gdy jest ciagle ta sama. Chodzisz gdy masz wolną chwile, dobre warunki pogodowe (na połów) i wiesz że
tam ryby są. Na puste wody nie chce się chodzić, zwłaszcza gdy ma się zabawki (sprzęt) kosztujące połowę
rocznego dochodu. Takie wyprawy się nie planuje. Skoro "wyrzygało" się na sprzęt to można zrobić to samo na
jeden czy dwa wypady na wodę gdzie są ryby. Za granicę. Na polskie łowiska wystarczy "ruski" sprzęt.
Niestety.

O czym wiec można rozprawiać? Narzekać tak. Ewentualnie logicznie (czyt. z pesymizmem) tłumaczyć.
Walczyć o zmiany które dadzą choć cień szansy na to że będzie jeszcze po co na wodę wychodzić z wędka.

Pzdr.


jesteś malkontentem. Potrafisz obrzydzić nawet resztki tego co mamy.. naprawdę. przykro
 
  Odp: Czynniki wpływające na wielkość populacji lipienia [0] 24.01 17:54
 
Przykro. Mi również jest przykro że niewłaściwe osoby "naumiałem" od ok 1990r. Że dałem im wiedzę i dobre
narządzia w nieodpowiednie ręce. Efekt tego jest taki: "przykro mi że nie ma ryb". Czuję się mocno
współodpowiedzialny. Innym pewnie też jest przykro. Bynajmniej powinno.
Przepraszam najmocniej.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus