|
Generalnie jest słusznie - gatunek ryby i termika. W zasadzie jedynymi zimnolubnymi gatunkami ryb w PL
są łososiowate i miętus, ale u nich nie ma tematu tworzenia skupisk zimowych (pomijam sielawę).
Wszystkie karpiowate ograniczają aktywność, ale nie zanika u nich żerowanie. Pobierają pokarm rzadziej i
wolniej. Wiele tych gatunków tworzy skupiska zimowe, co wynika z kilku czynników: termiki (ryby są na
określonej głębokości, gdzie jest najcieplej), bezpieczeństwa (w stadzie łatwiej przeżyć) oraz
ukształtowania dna (z zasady najgłębsze miejsca, bo na płycizny ryby rzadko wychodzą). Przykładem jest
kleń, którego można jeszcze złowić w listopadzie na muszkę, ale jest to dużą sztuką.
Wniosek dla wędkarza: ryby karpiowate trudniej złowić, ale nadal można. Trzeba wiedzy i umiejętności, a z
ich brak - trochę szczęścia.
Również drapieżniki się przemieszczają, wraz ze swoimi ofiarami. Kwestia aktywności, migracji i
żerowania szczupaka będzie omówiona szczegółowo w przygotowywanej monografii o tym gatunku.
Z okoniem jest złożona sprawa. Są rzeki, w których jesienią dobrze łowi się okonie jesienią, a są też takie,
w których trudno o nie. Jeszcze tego nie rozgryzłem. Mam spory nieopublikowany jeszcze materiał
badawczy (zawartość żołądków) z kilku rzek podwarszawskich, ale jeszcze nie przystąpiłem do jego
szczegółowej analizy, bo mam inne priorytety. Poza tym, kwestia łowności niekoniecznie koreluje z
zawartością żołądków. Czy złowienie okonia z pustym żołądkiem świadczy o tym, że jest na diecie (to
dlaczego zaatakował przynętę)? czy o tym, że żeruje (to dlaczego nie ma innych ofiar)? Te pytania
dotyczą wszystkich drapieżników. Jest to jedna z nieprzeniknionych tajemnic przyrody, która jeszcze długo
będzie roztrząsana przez wędkarzy i filozofów.
To tak w dużym skrócie.
|