" Pod koniec 80. lat, nad Kamiennym w Zaściankach, wysłuchałem szczegółowego opisu trociowego
kłusownictwa mającego miejsce w 60. latach. Należało w nocy usiąść przy kamiennym bystrzu. Trzeba było
mieć ze sobą latarkę, widły oraz wyostrzony słuch. Nadpływająca troć, pokonując płytką bystrzynę,
wywoływała chlupot wody, odmienny od szumu płynącej wody. Wówczas czujny „łowca” zapalał latarkę i dźgał
rybę widłami. Gospodarz uśmiał się przy tym wspominając, jak jednego razu wyjątkowo duża i silna troć po
wbiciu w nią wideł przewróciła go. „Panie, kroilim ją toporkiem w dzwonka, jak prosiaka” – relacjonował."
______
Upłynęło pół wieku a mentalność nic się nie zmieniła. Logicznego rozumowania i rozsądku w ludziach dalej
żadnego. Mało tego, gospodarze wód pozwalają na "krojenie toporkiem" takich czy innych okazów. Legalnie,
zgodnie z zezwoleniem wędkarskim. A ryby (gatunki) odchodzą w niepamięć.
Skoro nic nie potrafiło tego zmienić przez tak długi okres to może już najwyższy czas na drakońskie kary. Coś
na wzór kar z przepisów o ruchu drogowym.