|
Romku,
Odpowiadam dopiero teraz, bo wcześniej nie miałem możliwości.
nie zdajesz Sobie sprawy ile tego typu spraw jest.
Czasami nie nadążam z czytaniem kolejnych zgłoszeń, dokumentów, postępowań itd.
W skali tylko Okręgu Nowy Sącz to średnio 10 dziennie.
Wiem, że przypadków jest dużo. To właśnie dlatego należy skrupulatnie jest rejestrować (np. w excelu
- z rubrykamii - data, woda, opis sytuacji, adresat wniosku, reakcja adresatów). Każdy okręg powinien
to robić na swojej stronie internetowej, a ZG powinien to kumulować w skali kraju. Nie musi tego robić
Prezes Okręgu, ani pracownicy biura. Może to robić sprawny młodzian/młodzianka, któremu to zajmie
dziennie nie więcej niż pół godziny. W ten sposób zbiera się twarde dowody i dane ilościowe - że
wędkarze coś robią i rzeczywiście są potrzebni (WP ich nie zastąpią). Ogólne frazesy na nikogo nie
działają, a stwierdzenia typu «Były sytuacje, gdzie były przeżerane rękawice, ludzie mają rany na
rękach. Ta woda jest skażona. Ludzie są poparzeni. Jestem przerażona» (Beata Olejarz w programie
«Rozmowy w południe w RMF FM), osiągają wręcz odwrotny skutek. Choć w kraju nie brakuje tępych
osób, to jednak skuteczny lobbing musi opierać na faktach, pokazujący rzeczywisty i niepodważalny
wkład organizacji.
Przejrzałem w internecie wiele wypowiedzi Prezes Beaty, a także na stronie internetowej ZG PZW, w
których jednak nie znalazłem niczego, co pozwoliłoby PZW wykazać się, że coś robi na rzecz ochrony
środowiska wodnego. Wyławianie martwych ryb to musztarda po obiedzie. Chodzi o prewencję.
W walce z WP PZW nie stoi na przegranej pozycji. Musi jednak udowodnić, że jest skuteczną
instytucją, której członkowie nie tylko wiedzą jak założyć robaka na haczyk, ale także jak realnie
należy zapobiec degradacji środowiska, co przekuwają w czyn. Na razie tego nie ma. WP są w
defensywie po tej katastrofie i tylko od samego PZW i jego członków zależy, czy wykorzystają
sytuację, czy też nie. Na razie tego jakoś nie widzę.
27 sierpnia 2022 r. odbyło się spotkanie ZG z Prezesami wszystkich Okręgów PZW, które
poprzedzone było obradami Prezydium ZG PZW. Wg komunikatu na stronie ZG: "Głównym tematem
obrad było omówienie zagadnień związanych z klęską ekologiczną na rzece Odrze. Przedstawiciele
Okręgów „nadodrzańskich” omówili w porządku chronologicznym podjęte w ich regionie działania,
współpracę z innymi służbami i podali ilości wybranych przez członków PZW martwych ryb.
Przedstawiciele ZG przedstawili zagadnienia, którymi zajmuje się powołany sztab kryzysowy oraz plan
dalszych działań".
Dla mnie są to puste słowa, z których niewiele wynika. Ale może czegoś nie wiem i nie rozumiem
głębokich myśli zawartych w tym tekście.
A może czas żeby w końcu prezesem PZW i okręgów zaczęli być wynajęci managerowie?
Stowarzyszenie to jak firma. Są pieniądze, ludzie, zadania do wykonania.
Zbyt często przyrośnięci do stołków wieloletni działacze nie mają już przeglądu dzisiejszego świata. Przykład podany nowej Pani Prezes PZW, jasno pokazuje, że dalej powielane są schematy z dawnych czasów. Zwołali naradę, dali jeść, pić, powiedzieli to, co mówią w TV i pojechali biorąc dietę za wyjazd.
Nic z tego nie wynika ale spotkanie się odbyło.
|