|
Odpowiem Ci bajkę.
Był sobie wędkarz, znany łowca ryb z miejscowości Besko nad
rzeką Syn. Mówili na niego krąp majster.
Pewnego razu w Makowskim Klubie Szalonych Miłośników Krąpia,
powstał pomysł na akcję "Wypuszczamy Krąpie". Czy to był dobry
czy zły pomysł, mniejsza o to. Był jeden haczyk. Zgłaszający fakt
wypuszczenia musiał podać miejsce złowienia Krąpia. I o ile
zgłaszający był frajerem to go podawał. No i krąp majster opisał
gdzie złowił swojego największego Krąpia, który miał ok. 115cm i
15kg. Oczywiście informacja ta miała pozostać poufna, ale trzeba
być naiwniakiem by tak założyć. Wkrótce o Krąpiu krąp majstera i
miejscu gdzie go capnął wiedział nawet autor tej bajki. Wieść, bo
trudno żeby ją utrzymać w tajemnicy, była wkrótce znana wielu
Makusom i nie tylko, znajomym Klubu, znajomym znajomych,
znajomym znajomych znajomych itd.
Aż pewnego dnia, jeden Makus przyjechał, złowił i zajeb...ł
ukochanego Krąpia krąp majstera. A wtedy krąp majster się wk...ł i
nakrzyczał na Dyrektora Zbędnego z okręgu Krosta, który rzekomo
jest temu co się stało winien.
Koniec bajki.
To nie bajka a przypowieść, o kimś głupim np. Januszu, takim, któremu kolorowe kredki źle się kojarzą.
|