| |
"Nie napinaj się tak, bo to szkodzi zdrowiu, wiesz o czym piszę, więc nie sądzę, żebyśmy potrzebowali
precyzować definicję,
rc
-----------
"Każdy kto używa wędki w rzece, choćby przez sekundę, żeby pokazać metodę musi mieć zezwolenie
użytkownika rybackiego".
---------
Jaką "metodę" jeżeli można się wtrącić.
Totalna bzdura i nieprawda to co twierdzisz. Nie wędka lecz kompletny zestaw opisany w ustawie wymaga
zezwolenia. Oczywiście zestaw służący do połowu ryb. Sama wędka czy niejeden zestaw (choćby
pokazowy rzutowym) nie jest do pozyskiwania/połowu ryb. Zezwolenie jest wiec potrzebne do czego wg Pana
jako użytkownika?"
---------
Nie napinam się. Spokojnie. Zarówno wczoraj (w łóżku) byłem wyluzowany i zrelaksowany przed snem jak i
dzisiaj po spaniu.
Gdybym wiedział o czym piszesz to bym nie pytał (o metodę). Spytam wiec jeszcze raz: " do czego jest mi
potrzebne zezwolenie użytkownika rybackiego gdy używam w rzece wędki dłużej niż sekundę"? O
"pokazywanie tej metody" też pytam bo nie wiem o co chodzi.
Z góry wyjaśnię że każdą metodę mogę pokazywać wędką, kijem od szczotki, leszczyną czy tyczką do skoków
w zwyż "uzbrojoną w zestaw wędkarski". Ale .... jeżeli na końcu zestawu nie ma przynęty uzbrojonej w haczyk
używany do pozyskiwania/połowu ryb nie popełniam żadnego wykroczenia związanego z amatorskim połowem
ryb.
Krótko, nie ma haczyka, nie ma łowienia ryb. Nie ważne co mam w ręce, czym rzucam, czy brodzę w Simms
czy na boso, w trampkach czy sandałach, czy stoję na brzegu z podbierakiem, z kartą wędkarska czy bez.
Jestem zwykłym użytkownikiem państwowej ogólnodostępnej wody, na której mogę karmić kaczki, ryby,
"nęcić", rzucać kamyczki (z dziećmi) do wody, uczyć dzieci rzucać zestawami wędkarskimi (bez haczyka czy
przynęty), brodzić, taplać się w sodzie, pływać i co tam jeszcze dusza zapragnie. Czy wyjaśniłem to jasno czy
dalej trzeba mieć wg Ciebie (Pana) jako użytkownika (dzierżawcę) rybackiego jakieś zezwolenia?
Pozdrówko.
A.P.
|
