|
"W Norwegii znacznie mniej ludzi.
Chyba bym sobie głowę odgryzł jakbym miał jeździć zgodnie z
przepisami.
Przepisy ruchu drogowego są nierealne.
W Warsaw na Jana Pawła jest 50.
Jeździ tak tylko nauka jazdy chyba.
Reszta od 70 z wzwyż.Realnie bezpiecznie i spokojnie jest 80.
Debile wymyślają chore przepisy.
Co innego piractwo,a co innego sprawna skuteczna jazda.
Teren zabudowany terenowi zabudowanemu nierówny.
Ale Norwegowie klapki na oczy i jak te barany myślą."
Nie tylko Norwegowie.
Problemem jest to że ktoś stwierdził: "najlepiej jak wszyscy ludzie mają mieć maturę, mają mieć studia, mają
mieć prawo jazdy". Dlatego zjeżdża się z jakością nauczania, wymogów, egzaminów bo ... wszyscy musza
mieć. Nawet ci co nie myślą, właściwie nie reagują, są otępiali i za powoli aby wykonać lub choćby przewidzieć
co to się może zdarzyć na drodze i w jej w okolicy. Do tego rozmowy, telefony, zajmowanie się samym sobą w
aucie, oglądanie/zwiedzanie z auta krajobrazów, łącznie z tym w pobliżu drogi się dzieje.
Dlatego też wiedząc kto (jaka ciemna masa) porusza się po drogach i posiada również prawo jazdy "rządzący
na górze" muszą wprowadzać takie przepisy, żeby te tumany które nigdy nie powinny mieć prawa jazdy, się nie
pozabijały. Niestety, lecimy z jakością (każdą) w epokę kamienia łupanego.
Jestem pewny że ludzie po zawodówce ukończonej w PRL-u mają większe wiadomości, doświadczenie i
wykształcenie niż ówcześni studenci. Aż strach o tym myśleć do czego świat zmierza.
|