|
Ciekawe, wiarygodne i napisane przyjazną polszczyzną.Podświadomie czuję, że wiesz o czym piszesz, a jeszcze szczypta autoironii...To jak złowiłeś pstrąga w zaroślowym tunelu świadczy o doświadczeniu i wyobraźni.Przed wielu laty pewien dziki tęczak na pomorskie strudze, taki skubany, kwadratowy spryciarz żerujący 10 cm od mojego brzegu i to tylko po zmroku zmusił mnie do podobnych, nietypowych manewrów.Zasadzałem się kolejnym lipcowym wieczorem, konstatujac, że być może pstrąg znów będzie górą. O ile widok anorektycznej szaroniebieskiej jętki( dymek z papierosa)nie był mu chyba obrzydliwym , o tyle żyłka widoczna na lustrzanej powierzni wody niezależnie od zastosowanej srednicy już po 1-2 prezentacjach czyniła wodę martwą. Było ciasno, podobnie jak w Twojej opowieści wsunąłem się w zaroślowy tunel. Tego wieczora jednak mój spryt przeważył nad jego doświadczeniem, postanowiłem bowiem umieścić muszką na końcu dość grubego przyponu i skrócić zestaw do absurdalnych 30( chyba?) centymetrów, powodując iż żyłka nie dotykała wody, a muszka była tuz przy szytówce. Tak, zebrał, i wyholowałem go czołgając się wstecz trzymając wędzisko w połowie długości...Cóż, miłe wspomnienie tkwiące pod powiekami i gdzieś tam w zakamarkach istoty szarej, wspomnienie zdeponowane na okoliczność paskudnych, aktualnych wydarzeń...Pozdrawiam Autora. Paweł |